Zanieczyszczenie spowodował wyciek paliwa z uszkodzonego rurociągu PERN "Przyjaźń" pod dnem rzeki w okolicach Włocławka. W głównym korycie Wisły płyną tylko śladowe ilości oleju opałowego. Zanieczyszczona woda z rzecznych zatoczek jest wybierana, a później w separatorach oddzielany jest olej. Wysypywany jest też granulat pochłaniający substancje ropopochodne. Po napęcznieniu preparat będzie zbierany, a ewentualne jego pozostałości ulegną biodegradacji. Jak poinformował pełnomocnik zarządu PERN Krzysztof Zalewski, podjęta przez specjalistyczne służby spółki wspólnie ze strażakami neutralizacja oleju opałowego zalegającego w zakolach Wisły może potrwać nawet kilka dni. Działania takie prowadzono w czwartek m.in. w okolicach Nieszawy i Torunia. Zalewski przyznał, że dokładne oględziny płaszcza rurociągu i miejsca wycieku utrudniają ekipom nurków zalegające na dnie rzeki konary drzew. Według niego, prace te, mające ustalić wielkość uszkodzenia i przyczyny awarii, będą kontynuowane, gdy pozwolą na to warunki, w tym poziom wody. Do sprawdzenia stanu rurociągu ma zostać wykorzystany specjalistyczny sprzęt. W Toruniu i Bydgoszczy-Fordonie nadal ustawione są po dwie zapory, które częściowo przegrodziły rzekę krótko po awarii. Kolejna zapora powstała w środę kilkanaście kilometrów poniżej miejsca awarii w Nieszawie. Zbudowano ją na wypadek, gdyby w czasie remontu rurociągu do rzeki przedostały się resztki oleju. - Najważniejsze, że ekipie Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych udało się zabezpieczyć otwór w rurociągu. W czwartek zamierzamy zainstalować jeszcze po jednej zaporze w Nieszawie i Toruniu - powiedział rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak. Wskutek awarii, do której doszło w poniedziałek wieczorem, do Wisły przedostało się około 40 metrów sześciennych oleju opałowego. Z głównego koryta rzeki strażakom udało się zebrać tylko około 15 procent substancji. Wartki nurt i silny wiatr spowodował, że olej osiadł w zakolach rzeki.