W piątek strajkujący lekarze pikietowali szpital, skandując "godnie pracować, godnie zarabiać". Lekarze wyszli przed budynek po tym, jak nie powiodła się kolejna tura rozmów z dyrekcją. Strajkujący, stanowiący połowę wszystkich lekarzy szpitala, są zatrudnieni na umowach o pracę. Normalnie pracują pozostali lekarze - ordynatorzy i kierownicy, mający podpisane kontrakty. Protestujący nie zgadzają się na 10-procentową podwyżkę płac, którą przyjęły związki zawodowe pielęgniarek i pracowników administracyjno-technicznych. Żądają wzrostu wynagrodzeń o 1000 złotych. Strajk prowadzony jest w dni powszednie od 7.00 do 14.35. Biorący w nim udział lekarze normalnie pełnią dyżury, za które otrzymują wynagrodzenie na podstawie umów cywilnoprawnych. - Prowadzone w tym tygodniu negocjacje nie dały rezultatu. Dyrektor szpitala proponowała nam m.in. przejście na kontrakty, a także prowizje od wykonania limitu świadczeń. Nie zgodziliśmy się na to. Strajk będziemy kontynuować w przyszłym tygodniu - powiedziała przewodnicząca OZZL w szpitalu Dorota Kasztelowicz. Do toruńskiego szpitala przyjmowani są chorzy w nagłych przypadkach, a pacjentom ze skierowaniami na planowe leczenie wyznaczane są inne terminy.