Jak poinformowano w środę we włocławskiej prokuraturze okręgowej, akt oskarżenia w sprawie jedenastu osób zamieszanych w sprawę plantacji skierowano już do sądu. Sprawa toczyć się będzie we Włocławku, gdyż to tutejsza prokuratura i policja rozpoczęły rozpracowywanie przestępczej grupy. Na trop pierwszej plantacji wpadli rok temu policjanci Centralnego Biura Śledczego z Włocławka w Dobrzyniu nad Wisłą (Kujawsko-Pomorskie). Plantacja ukryta była w pomieszczeniu wybudowanym wewnątrz starej stodoły na terenie wynajętego gospodarstwa rolnego. Zabudowania dzierżawił przedsiębiorca spod Częstochowy. W jego firmie odnaleziono komplet urządzeń pozwalających na budowę kolejnej, jeszcze większej plantacji. Podczas akcji w Dobrzyniu w ręce policji wpadł 40-letni Jacobus D. z Holandii, jeden z organizatorów procederu. W czasie śledztwa udało się ustalić, że grupa holendersko-polska w ciągu pięciu lat zorganizowała aż siedem dużych plantacji marihuany. Oprócz Dobrzynia, konopie uprawiano także w Kudowie Zdroju (Dolnośląskie), Woli Krzysztoporskiej, Wadlewie i Żarnowie (Łódzkie) oraz dwie w Białej Wielkiej (Śląskie). Nadal poszukiwani są dwaj holenderscy współorganizatorzy przedsięwzięcia: Franciscus Z. i Carlo van H. Z ustaleń śledztwa wynika, że cała grupa mogła wyprodukować marihuanę wartą na czarnym rynku ponad 15 mln zł. Za zorganizowanie i udział w narkotykowym procederze oskarżonym grożą kary do 15 lat więzienia.