"W oparciu o całość zgromadzonego materiału dowodowego ustalono, iż nie doszło do bezprawnego podłączenia się do sieci telekomunikacyjnej, bądź obejścia szczególnego zabezpieczenia tej sieci. Centrala została legalnie zakupiona i zainstalowana. Zgodnie ze specyfikacją został w niej legalnie zainstalowany moduł nagrywania" - poinformowała w środę w komunikacie rzecznik gdańskiej prokuratury Grażyna Wawryniuk. Rzecznik dodała, że "moduł został wykazany w dokumentach związanych z zakupem centrali oraz dokumentach związanych z jego instalacją, a tym samym nie można przyjąć, że został zakupiony samowolnie przez pracownika urzędu, w tajemnicy przed przełożonymi". Moduł nagrywania został zakupiony i zainstalowany w związku z fałszywymi alarmami o podłożeniu bomb w gmachu urzędu. Prowadzący postępowanie ustalili, czy poza dwoma pracownikami urzędu wojewódzkiego, czyli pracownikiem obsługującym centralę telefoniczną i kierownikiem działu łączności, inne osoby nie mogły mieć dostępu do zapisów rozmów. Nie stwierdzono, aby zarejestrowane rozmowy zawierały elementy tajemnicy państwowej lub służbowej, czy też były rozpowszechniane. Spośród wszystkich nagranych rozmów aż 99,9 proc. stanowiły połączenia z centralą. Łącznie zbadano ponad 48 tysięcy plików zawierających zapisy rozmów na dwóch twardych dyskach, w tym na dysku modułu nagrywającego. O możliwości podsłuchiwania rozmów w urzędzie wojewódzkim w czerwcu zeszłego roku prokuraturę zawiadomił ówczesny wojewoda Rafał Bruski. Początkowo sprawą zajmował się bydgoska Prokuratura, a później ze względu na zachowanie obiektywizmu i bezstronności przekazano ją do Gdańska.