- Sytuacja, która się zdarzyła, była sytuacją nagłą, dynamiczną, której nie mogliśmy przewidzieć. Wszystko od strony organizacyjnej, przepisów, jak i też samego schematu leczenia było, naszym zdaniem, prowadzone prawidłowo - tłumaczy dyrektor placówki Wiesław Kiełbasiński.