Podczas przebudowy drogi krajowej nr 10 nikt nie pomyślał o światłach czy pasach. Teraz mieszkańcy przechodzą przez jezdnię i boją się o bezpieczeństwo swoje i dzieci. Aby pokonać trasę, trzeba czekać na odpowiedni moment, kiedy nic nie jedzie. - Oczy warto mieć "dookoła głowy", bo kierowcy wyjeżdżający zza zakrętu nie oszczędzają pedału gazu. Kiedy już dobiegniemy na drugą stronę, czeka nas tor przeszkód. Trzeba przejść przez barierkę i pokonać rów - relacjonuje w rozmowie z reporterem radia RMF FM jeden z mieszkańców. Władze gminy zrzucają winę na drogowców. To właśnie oni, projektując drogę, zapomnieli o przejściach dla pieszych. Jednak Tomasz Okoński z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad z zarzutami się nie zgadza. - Gmina przecież projekt zatwierdziła. Nikt nie zwrócił na to uwagi. Nie zasugerował, że trzeba zrobić przejście dla pieszych - dodaje. Zdaniem drogowców, koszty wykonania przejścia dla pieszych wraz chodnikami musiałaby ponieść gmina. Niestety jej urzędnicy do wykładania pieniędzy się nie palą, więc koniec końców mieszkańcom pozostaje... bieg z przeszkodami przez krajową 10.