Zakończony w środę proces przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy dotyczył zapłaty za świadczenie medyczne, które nie było objęte limitami, przede wszystkim kardiologiczne, wykonane w pierwszym kwartale 2011 roku przez Szpital Miejski w Bydgoszczy. Ponad 660 tys. zł, których domagał się od NFZ szpital, wpłynęły na jego konto dopiero w październiku, gdyż Narodowy Fundusz Zdrowia uznał, że nie ma przepisów wymuszających szybszą ich wypłatę. Sąd uznał jednak w środę, że brak zapisów nie oznacza pełnej dowolności w terminach płacenia za usługi szpitala i nakazał NFZ zapłacenie lecznicy ok. 20 tys. zł z tytułu odsetek za zwłokę. - W przypadku braku konkretnych uregulowań, dotyczących terminów zapłaty, zastosowanie mają przepisy ogólne Kodeksu cywilnego - podkreśliła sędzia Dorota Marszałkowska. Decyzja sądu usatysfakcjonowała szpital. Prawnik, reprezentujący lecznicę, podkreślił, że wyrok ma znaczenie precedensowe dla placówek leczniczych, które często muszą czekać nawet rok na zwrot przez NFZ poniesionych kosztów. Przedstawiciel Funduszu zapowiedział po rozprawie wniesienie apelacji od decyzji sądu. Według niego przepisy są tak niejednoznaczne, że dopuszczalne są różne interpretacje, także ta pozwalająca NFZ odraczać wypłacanie pieniędzy placówkom leczniczym. Zapłata za tzw. świadczenia nielimitowane była już wcześniej powodem sporu między NFZ a Szpitalem Miejskim w Bydgoszczy. Gdy wystawiony ubezpieczycielowi rachunek nie został zapłacony, lecznica uzyskała we wrześniu sądowy nakaz zapłaty i spowodowała zablokowanie na koncie NFZ spornej kwoty. W odpowiedzi zarząd kujawsko-pomorskiego oddziału NFZ zapowiedział sprawdzenie, czy wszystkie przypadki zgłoszone przez szpital były zasadnie kwalifikowane do rozliczenia poza limitem. Po nagłośnieniu tej sprawy przez media dyrektor oddziału Funduszu w Bydgoszczy został odwołany ze stanowiska i obecnie trwa konkurs mający wyłonić jego następcę.