Opiekunowie od wielu miesięcy maltretowali dwu- i czterolatka. Policja interweniowała dopiero po sygnale od sąsiadów, choć już wcześniej alarmowano odpowiednie służby. Rzecznik podkreśla, że dzieci dawno powinny zostać odebrane matce i jej życiowemu partnerowi. Sąd decyzję o umieszczeniu ich w zakładzie opiekuńczym wydał bowiem już 20 maja, tymczasem interweniująca policja zabrała je dopiero 18 września. - Jeśli sąd postanowił w tak drastyczny sposób ingerować w życie rodziny, to znaczy, że uznał, że w tej rodzinie istnieje bezpośrednie zagrożenie życia dzieci. Dla mnie taka decyzja powinna zostać wykonana najpóźniej w dniu wydania - oświadczył Michalak w Bydgoszczy. Dlaczego zatem czekano cztery miesiące i pozwalano, by rozgrywał się domowy dramat? Nie reagowała ani opieka społeczna, ani policja, ani sąd. Przez wakacje pojawiały się jednak sygnały, że w domu przy ulicy Ujejskiego może dziać się coś złego. - Moi prawnicy są w trakcie analizowania zebranych materiałów - mówił Rzecznik Praw Dziecka. Zabrakło jasnej decyzji nie tylko o umieszczeniu dzieci w zakładzie opiekuńczym, ale także o odebraniu chłopców opiekunom - dodaje Michalak. Te i inne niejasności ma wyjaśnić właśnie minister sprawiedliwości. Rzecznik Praw Dziecka dodał, że gdy otrzyma negatywne wyniki badań psychologicznych matki "będzie pierwszym, który wystąpi do sądu o odebranie jej praw rodzicielskich".