W 47. numerze Pałuk pisaliśmy o problemie, jakim jest dostawa towarów do sklepów przy ul. Poznańskiej w Kcyni. Zakaz zatrzymywania na Poznańskiej, która jest drogą wojewódzką, powoduje, że dostawcy nie mogą zatrzymać się przy sklepach. Grożą za to mandaty i punkty karne. Dostawcy zapowiedzieli, że przestaną dowozić towar. Handlowcy oraz część mieszkańców tej ulicy upoważnili Katarzynę Szwedę, jedną z prowadzących tam działalność, do reprezentowania ich w spornej sprawie. Jak mówią handlujący, rozwiązaniem może tu być zawieszona pod znakiem tabliczka, informująca, że zakaz nie dotyczy dostawców. - Wiadomo, że dostawca zatrzymuje się na chwilę, jedynie żeby rozładować towar, i jedzie dalej. Nikt nikomu za siedzenie u odbiorcy w sklepie nie płaci, więc dostawcy chcą jak najszybciej rozładować towar i jechać do następnych klientów, by nie zaniżać dziennego obrotu. Nikt nikomu tu nie robi na złość, chcemy tylko odrobiny zrozumienia, byśmy mogli prowadzić działalność - tłumaczyli właściciele sklepów przy Poznańskiej. Na ręce Sebastiana Stanka w kcyńskim ratuszu handlowcy złożyli wniosek, w którym żądają zmiany organizacji ruchu na tej ulicy. Domagają się ograniczenia prędkości na drodze do 40 km/h oraz umożliwienia im rozładunku i załadunku towarów. Sebastian Stanek, zajmujący się sprawami dróg w kcyńskim ratuszu, skierował pismo do Zarządu Dróg Wojewódzkich, do którego dołączył wniosek właścicieli sklepów i mieszkańców. W poniedziałek Roman Stanisławski, naczelnik wydziału utrzymania dróg w Zarządzie Dróg Wojewódzkich, zapewnił, że jeśli takie pismo wpłynęło do nich, to zostało - podobnie jak kilkanaście innych, spływających każdego dnia - przekazane do organu zarządzającego ruchem w Urzędzie Marszałkowskim. - Taka jest procedura. My jesteśmy tylko narzędziem, które zasadny wniosek przesyła do Urzędu Marszałkowskiego na komisyjne rozpatrzenie. Czynimy to bezpośrednio, nic tu nie zalega. Po wysłaniu czekamy na datę i godzinę - wskazaną przez organ zarządzający ruchem - wizji lokalnej, kiedy spotkamy się na miejscu i zapoznamy z miejscową sytuacją - powiedział Roman Stanisławski. Sebastian Borowiak z Urzędu Marszałkowskiego zapewnił, że wniosek w sprawie zmiany organizacji ruchu w Kcyni jeszcze nie wpłynął. Temat na czwartkowej sesji Rady Miejskiej poruszył radny Daniel Olszak: - Słyszę od handlujących, że problem jest poważny. Dostawcy mają nakładane mandaty karne zgodnie z obowiązującymi przepisami. Uważam, że problem jest poważny i trzeba się nim zająć wspólnie z Zarządem Dróg Wojewódzkich. Jeśli ma to mieć wpływ na zaprzestanie działalności przez tych ludzi, to wydaje mi się, że musimy na to spojrzeć inaczej i podjąć działania w tej sprawie. Co innego jak zaparkuje ktoś na tej ulicy, włączy światła awaryjne i idzie na zakupy, a co innego konieczność dostarczenia towaru. - Z jednej strony jest potrzeba handlowców, a z drugiej obawa mieszkańców. W sytuacji, kiedy z góry pojedzie samochód ciężarowy rozpędzony, to może mieć problemy, żeby wyhamować przed zaparkowanym przy sklepie samochodem dostawczym. Spróbujemy rozważyć możliwość dostarczania towaru z ulicy Szewskiej. Myślę, że przynajmniej jeszcze kilku handlowców ma możliwość dostawy z tamtej ulicy. Być może będziemy chcieli chociaż wyznaczyć godziny, w których ruch jest mniejszy i wówczas dostawcy będą mieli możliwość krótkotrwałego postoju w celu rozładunku towaru - mówił burmistrz Tomasz Szczepaniak. Taki pomysł skrytykowała Katarzyna Szweda: - Nie wiem, jak pan sobie to wyobraża. Hurtownie pracują od 400 rana do wieczora. Na trasie mają wiele punktów i nie sposób im na wyznaczoną godzinę dojechać do Kcyni - mówiła Katarzyna Szweda. Burmistrz powiedział, że widział w Gnieźnie, jak dostawcy na wózkach dowożą towar do sklepów z parkingu. - Tak, ale żeby u nas dostarczyć towar do sklepu na Poznańskiej, dostawca musi zaparkować na rynku, bo parking przy Poznańskiej jest tylko dla samochodów osobowych, więc tam mu też nie wolno stanąć. Panie burmistrzu, my nie wymagamy cudu, chcemy tylko godnie pracować i zarabiać na nasze rodziny. Niech pan stanie po naszej stronie barykady i nam pomoże, a nie mówi o bezpieczeństwie, bo chyba żadne auto czy osobowe czy dostawcze nie jedzie Poznańską 50 km/h, a my wnioskujemy też o zmniejszenie prędkości do 40 km/h. Zimą, kiedy ulica ta wygląda jak lodowisko i samochody się ślizgają nie mogąc podjechać, to jest znacznie niebezpieczniej. Wtedy Straż Pożarna i sklepikarze z szufelkami podsypujący piasek pod koła zmniejszają właśnie niebezpieczeństwo - powiedziała reprezentująca handlowców i mieszkańców. Sylwia Wysocka