Sanepid ocenia jednak, że być może zachorowań jest tyle samo, co przed rokiem, tylko przestraszeni doniesieniami o śmiertelnych zatruciach bakteriami w Niemczech, po prostu częściej zgłaszamy się do lekarza. Częściej zlecane są również badania, które pozwalają potwierdzić, co było przyczyną zakażenia. Z powodu fali zatruć w biurach przybywa nieobecnych. Wiele osób znika z pracy choćby na jeden dzień, by odchorować. Nie zmienia to jednak faktu, że na rotawirusy najbardziej narażone małe są dzieci. Według danych toruńskiego sanepidu stanowią ponad 60 procent zatrutych.