Zaczęło się od jednego rodzica, którego syn zgubił kurtkę. Początkowa burza w szklance wody przypomniała jednak rodzicom, że szatnia by się przydała. - Kiedyś tu była, jak ja się uczyłam - zapewnia około pięćdziesięcioletnia kobieta, która przyszła odebrać córkę. - Prawda, że to było dawno, ale była. Na pewno by się dzieciakom przydała, po co mają ze wszystkim latać. Dzieci do noszenia rzeczy ze sobą są przyzwyczajone, ale zapewniają, że gdyby tylko szatnia pojawiła się w szkole, korzystałyby z niej na pewno. - Przynajmniej bym niczego nie gubiła - zapewnia uczennica piątej klasy. Posłuchaj wypowiedzi rodziców, uczniów i władz szkoły: - Jak trzynaście lat kieruję placówką, dosłownie raz usłyszałam sugestię, że mogłaby tu być szatnia - usłyszał reporter radia RMF FM Tomasz Fenske od dyrektorki. - Ale jeżeli rodzice chcą, to nie ma problemu. Wydaje mi się, że rzeczy są bezpieczniejsze przy dzieciach i to będzie zmiana na gorsze, jeśli jednak podtrzymają swoją wolę, to szatnia powstanie. O ile rodzice nie zmienią zdania, jedna z klas zostanie wydzielona na kurtki i rzeczy osobiste. I to już od początku przyszłego roku szkolnego.