Do wypadku doszło o godzinie 4.45. Z Torunia pędził pociąg do Łodzi Kaliskiej. Po tym samym torze jechał pusty skład towarowy, którego maszynista wjechał na nieprawidłowy tor w pobliskim Otłoczynie. Gdy obaj prowadzący zobaczyli się, było już za późno, by zapobiec potężnemu zderzeniu. - Płaczący ludzie, błąkający się po lesie, krzyczący. Dwa wykolejone pociągi, zniszczone wagony i bardzo dużo trupów - wspomina Krystian Tabaczyński, który jako młody strażak dowodził akcją ratunkową. Do dziś nie wiadomo, dlaczego maszynista pociągu towarowego wjechał na nie swój tor. Aurę tajemniczości wokół tego wypadku podsycała cenzura PRL. Doprowadziła ona do powstania rozlicznych teorii o przyczynach tragedii. - To, że maszynista wjechał nie na swój tor, mogło być związane ze zmęczeniem maszynisty, który pracował już 25. godzinę - uważa Grzegorz Petka, badający katastrofy kolejowe. Jego zdaniem, maszynista mógł spojrzeć na niebieskie światełko w pulpicie lokomotywy, a potem na czerwone światło semafora. W efekcie mógł odnieść wrażenie, że widzi kolor nie czerwony, a zielony. To jednak tylko jedna z wielu hipotez dotyczących katastrofy, której okoliczności są do dziś niejasne.