Już wczoraj, w związku z zawirowaniami wokół wyboru nowego szefa MZK, motorniczy oraz kierowcy autobusów wyjechali na ulice z kartkami z napisem "Protest", umieszczonymi za przednimi szybami. Dziś protest zmienił formę na dużo bardziej uciążliwą dla mieszkańców. O poranku zawieszone zostało kursowanie większości linii autobusowych i wszystkich tramwajowych obsługiwanych przez MZK. "Jestem kierowcą - żaden autobus, żaden tramwaj nie wyjechał" - potwierdził słuchacz RMF FM. "Strajk jest w całej Bydgoszczy. Jest ciężko dostać się do pracy. Już jestem o 40 minut spóźniony. Jadę taksówką" - powiedział Michał. "Jest chaos. Pełno ludzi czeka na przystankach. Nic nie wiadomo - czy to będzie przez cały dzień czy przez pół dnia" - dodał inny ze słuchaczy. Pracownicy MZK czekają teraz na odpowiedź władz Bydgoszczy. Do protestujących przyjechał zastępca prezydenta miasta, ale oni nie chcą z nim rozmawiać. Żądają rozmów z prezydentem Rafałem Bruskim. Wyjechały autobusy zastępcze Komunikację w mieście zabezpieczają obecnie Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej oraz inne firmy przewozowe. Drogowcy wypuścili 12 autobusów, które kursują po centrum oraz autobus w zastępstwie za tramwaj linii numer 3. Autobusy jeżdżą na liniach 52, 54, 55, 56, 58, 65, 67, 68, 69, 70+T3, 71 i 79, obsługiwane przez prywatną firmę KDD Trans, która dotąd obsługiwała trzy linie. Zamiast tramwajów uruchomiono tylko dwie linie autobusowe T4 Las Gdański-Glinki i T6 Rondo Toruńskie-Łęgnowo. "Załoga protestuje w obronie prezesa. To ewenement w skali kraju" Pracownicy MZK w Bydgoszczy protestują przeciwko nowemu prezesowi spółki Łukaszowi Niedźwieckiemu, który dotychczas był zastępcą prezydenta miasta. Domagają się powrotu dotychczasowego prezesa Pawła Czyrnego, który - ich zdaniem - wyprowadził spółkę na prostą. Druga przyczyna strajku to zbyt niskie stawki, za jakie MZK ma wozić pasażerów. Niższe kwoty miał z zarządem dróg ustalić właśnie Łukasz Niedźwiecki. Jak tłumaczył prezydent Rafał Burski - powodem zmiany na stanowisku szefa MZK było zachwianie relacji z pracownikami. "My takiego prezesa nie chcemy" - odpowiadają związkowcy.