Problem ma początek w jednej z recenzji spektaklu, w której autorka przekonuje, że to nie sztuka, ale obliczona na tani poklask zbrodnia. Sprawa jest wieloznaczna, dlatego, jak mówi Artur Krauze z toruńskiej prokuratury, śledczy nie będzie miał łatwego zadania: Będzie musiał zbadać, w jaki sposób chronione są banknoty NBP. Jeśli zważymy, że stanowią one środek płatniczy, bądź po prostu dokument. Dyrektor teatru, Jadwiga Oleradzka twierdzi jednak, że o żadnym niszczeniu pieniędzy widzów nie ma mowy: Reżyser pali swoje prywatne pieniądze. Nie wiem, czy osoba, która to doniesienie złożyła do prokuratury, w ogóle na tym była, bo gdyby była, wiedziałaby, że to nie płonie jej 10 złotych - przekonuje. Według dyrekcji wszystkie pieniądze widzów zostały przeliczone i przekazane, a teatr ma na to dokumenty. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Tomasza Fenske: