Ukraińska drużyna przed startem tegorocznej edycji Pucharu ULEB była typowana przez wielu jako faworyt zmagań. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna i po raz kolejny sprawdziło się stare jak świat porzekadło, iż pieniądze szczęścia nie dają. Naszpikowany gwiazdami, które kosztowały niemałe kwoty jak na razie zawodzi w rozgrywkach. Bo jak inaczej można nazwać bilans 2-3 po pięciu spotkaniach? Przecież celem zespołu była walka o pierwszą lokatę w grupie, a nawet o zwycięstwo w całym turnieju. Tym czasem koszykarze z Ukrainy nie mogę być pewni nawet gry w kolejnej rundzie. Podopieczni Algirdsa Brazysa jak na razie zdołali pokonać Anwil i Deutsche Bank Skyliners (84-80). W pozostałych pojedynkach lepsi byli koszykarze Khimki (91-93), SLUC Nancy (57-80) i Pamesy Walencja (77-95). Obydwie drużyny już raz ze sobą zagrały. Do starcia doszło 6 listopada w Hali Mistrzów. Skazywany na pożarcie Anwil przez większość spotkania walczył z Azovmashem jak równy z równym. Dopiero w czwartej kwarcie od stanu po 58 goście odskoczyli na bezpieczny dystans i odnieśli nieznaczne zwycięstwo 70-66. W porównaniu z pierwszym meczem we Włocławku w składzie naszych najbliższych rywali zaszła jedna istotna zmiana. W związku z kontuzją Liszczuka, sprowadzono doskonale znanego z gry w Anwilu Krisa Langa, który bezskutecznie próbował znaleźć swoje miejsce w NBA. Bardzo szybko amerykański środkowy stał się liderem swojego zespołu. W trzech meczach ULEB Cup notował średnio 12.3 punktu (60% za 2) i zbierał 7.3 piłki. Najskuteczniejszym graczem ekipy z Mariupola jest Yahor Meszczieriakov, który konto swojego zespołu przeciętnie wzbogaca o 12.4 "oczka". Obrońcy Anwilu muszą także zwrócić uwagę na Tyusa Edney'a. Doświadoczny rozgrywający, mający za sobą grę w NBA jest motorem napędowym swojej drużyny. W każdym spotkaniu oprócz 12 punktów ma niewiele ponad 4 asysty. To tylko "wierzchołek góry lodowej" jeśli chodzi o siłę ognia rywali Anwilu. Przecież Azovmash w składzie ma takich koszykarzy jak Robert Archibald, Tomas Delinikaitis, czy Panagiotis Liadellis. Pomimo mocnego składu Ukraińcy są jak najbardziej w zasięgu podopiecznych Alesa Pipana. Ci muszą zagrać jednak "z zębem" i pokazać taką wolę walki i zaangażowanie, jakie zaprezentowali chociażby z Khimki Moskwa. Anwil z całą pewnością zagra o zwycięstwo, ponieważ przedłuża ono marzenia o awansie do kolejnej rundy ULEB Cup. Autor: Łukasz Brylski Informacja pochodzi z oficjalnej stronym WTK Anwil Włocławek.