Ulica Tartaczna jest zniszczona po zakończonych robotach kanalizacyjnych. - Wcześniej była tu chociaż imitacja asfaltu, taki destrukt, dobrze utwardzony. A teraz? Przecież tu można samochód utopić - żali się jeden z mieszkańców i jednocześnie kibic niecodziennego rajdu. Jeden z organizatorów happeningu, Maciej Karczewski, wyjaśnia zasady: - Mamy swoje konkurencje. Jedną z nich będzie "najwyższy bryzg", czyli jak wysoko można chlapnąć błotem z liczącej ponad sto metrów kałuży. Po chwili jednak poważnieje: - Toruń aspiruje do miana Europejskiej Stolicy Kultury, a mamy tu kilometr błota. Toruń to nie tylko starówka, to także osiedla - podkreśla. Mieszkańcy są rozgoryczeni. Pojawiają się głosy, że miasto nie skąpi na nowy stadion żużlowy, ale brakuje kilkunastu tysięcy złotych na osiedlową drogę. - Samochody toną, ludzie nie mają jak przechodzić. Zamiast terenówki to tutaj powinna któraś z pań rowerem przejechać albo z wózkiem przejść. To by było widowisko. A my to mamy na co dzień - mówi jedna z kobiet przyglądających się "chłopięcym" zabawom panów. Pomimo próśb i apeli mieszkańców szanse na przywrócenie ulicy Tartacznej do stanu sprzed robót kanalizacyjnych są marne. Miasto twierdzi, że nie ma pieniędzy. Tomasz Fenske