- O proszę, takie wezwanie na policję dzisiaj do mnie dotarło - pokazuje Andrzej Jerosławski (rozmawialiśmy z nim w poniedziałek - wyj. red). - Domyślam się, że dotyczy ono akcji protestacyjnej na ul. Głównej, w której uczestniczyłem. Spodziewam się teraz, że dostanę mandat. Najgorsze jest jednak to, że mandat dostaną i inne osoby - mówi radny. Jedosławski podkreśla przy tym: - Chciałem zauważyć, że nie spowodowaliśmy naszą akcją żadnego zagrożenia w ruchu pojazdów. W Tucholi dochodzi często do różnych poważnych aktów wandalizmu i to tym powinni się zająć policjanci, a nie wzywaniem zwykłych ludzi na komendę. Ludzi, którzy w dobrej wierze i słusznej sprawie o coś walczą. Andrzej Jerosławski przyznaje, że zaskoczony był bardzo szybkim przyjazdem funkcjonariuszy na ulicę Główną. - Tam gdzie dochodzi do prawdziwych aktów wandalizmu, to policja nie przyjeżdża tak szybko. A tutaj natychmiast pojawiły się aż dwa radiowozy - kończy. - Wszystkie osoby, które były tamtego dnia legitymowane przez funkcjonariuszy będą teraz wzywane i rozliczane czy uczestniczyły w tamowaniu ruchu. Sprawy będziemy kierowali do sadu grodzkiego - zapowiada komendant powiatowy policji Krzysztof Bodziński. Podkreśla przy tym, że policja nie występuje w roli sędziego, a jedynie zbiera materiały dowodowe. - To sąd będzie decydował potem o tym czy kogoś ukarać czy nie - dodaje Krzysztof Bodziński. Komendant podkreśla przy tym: - Wystarczyło dopełnić pewnych, prostych formalności i żaden z uczestników protestu nie miałby teraz problemów. Robert Grygiel Tygodnik Tucholski