W sprawie defraudacji w radziejowskim PUP dotychczas zatrzymano i przedstawiono zarzuty dziesięciu osobom, wśród których - oprócz starosty - jest także dyrektorka tego urzędu, główna księgowa, główny informatyk i kilku prywatnych przedsiębiorców - dostawców materiałów i usług biurowych dla PUP. Podejrzani są oni o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, która zagarnęła z kasy PUP co najmniej 330 tys. zł. "Utracił zdolność honorową i moralną" Podczas czwartkowej sesji rady powiatu część radnych, głównie z PiS, złożyła wniosek o odwołanie starosty. Uznali, że starosta "utracił zdolność honorową i moralną do sprawowania tak zaszczytnej funkcji". - Nie przesądzamy, czy starosta jest winny. Pełni jednak najwyższą funkcję w powiecie i powinien być osobą o nieskazitelnej opinii, a tymczasem występuje w mediach w kontekście zatrzymania, wyprowadzenia przez CBŚ, czy zarzutów - zaznaczył radny Włodzimierz Gorzycki. Starosta, po przesłuchaniu i postawieniu zarzutów, został zwolniony. Prokuratura nie nałożyła na niego zakazu pełnienia funkcji urzędowej. "Przekreśla się wszystko to, co zdziałałem" Sam zainteresowany w czwartek podkreślał, że jest mu bardzo przykro z powodu wniosku o odwołanie złożonego na podstawie samych zarzutów, dotyczących czasów, gdy nie sprawował najwyższego urzędu w powiecie i bez czekania na zakończenie sprawy. Jak ocenił, przekreśla się "wszystko co zdziałał w ciągu ostatnich pięciu lat jako starosta" - Zarzuty, które mi postawiono, dotyczą lat 2004-06, kiedy kierowałem PUP i rzekomo już wówczas miało dochodzić do jakichś nieprawidłowości, o których jednak nie wiedziałem i do winy się nie przyznałem. Natomiast główna sprawa (defraudacji 330 tys. zł - przyp.red.), o której słyszałem, dotyczy lat 2008-11 - podkreślił starosta. Rada powiatu zamierza wystąpić do prokuratury o oficjalną informację na temat zarzutów wobec starosty. Zgodnie z prawem, złożony w czwartek wniosek o jego odwołanie może zostać poddany pod głosowanie najwcześniej za 30 dni. Chodziło o fikcyjne podpisywanie umów Wykryty przez policję proceder polegał na podpisywaniu fikcyjnych umów na dostarczanie materiałów biurowych lub świadczenie usług serwisowych na rzecz PUP w Radziejowie. Rachunki wystawiane PUP przez firmy zewnętrzne opiewały na kwoty od 4 do 6 tys. zł. Niewielka część pieniędzy trafiała do właścicieli firm-dostawców, a resztę pieniędzy zabierali urzędnicy. Jak ustalono podczas trwającej wciąż kontroli, urząd otrzymał znikome ilości z zakupionych towarów, a znaczna część opłaconych usług serwisowych nie została wykonana. Dotychczas zidentyfikowane straty oszacowano na co najmniej 330 tys. zł, ale kontrola urzędu wciąż trwa i suma ta może okazać się znacznie większa. Wszystkim zatrzymanym grożą kary do pięciu lat więzienia za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i zabór publicznych pieniędzy.