Służby leśne przyznają, że w tym roku mają do czynienia z prawdziwą plagą larw borecznika. Owady te żywią się igłami sosen. W kilka dni potrafią doszczętnie ogołocić czubki drzew, a w skrajnych przypadkach doprowadzają do jego wyschnięcia. - Tego typu sytuacje zdarzają się w przyrodzie, na szczęście, dość rzadko. Ostatni raz z czymś podobnym mieliśmy do czynienia w 2005 roku - wyjaśnia Mateusz Stopiński z toruńskiego oddziału Lasów Państwowych. - Niestety, skuteczność dotychczasowych oprysków była niezadowalająca i musimy użyć bardziej agresywnego środka. Dlatego powinniśmy mimo wszystko zachować się przezornie i ostrożnie. Na wszelki wypadek nie zbierać i nie kupować grzybów niewiadomego pochodzenia - dodaje Stopiński. Grzybiarze jednak zakazy traktują wybiórczo. Część z nich przekonuje, że na zbieranie pozwalają miejscowi leśnicy. - Zawsze pytam, jak mówią, że można, to zbieram - podkreśla w rozmowie mężczyzna sprzedający kurki z maski swojego samochodu. Inni ignorują ostrzeżenia wprost. - Jakby to było trujące, to by co innego też potruło - przekonują. - Jak pan dobrze umyje i ugotuje, to on nie zagrozi nikomu. Ja przy panu zjem surowy - zapowiada jedna ze sprzedających. Na wszelki wypadek z kupnem grzybów lepiej wstrzymać się przez kilka dni. Od jutra w Kujawsko-Pomorskiem leśnicy zaczynają używać silniejszego trującego środka. Zakaz wstępu do lasów na terenach nadleśnictw Bydgoszcz, Solec Kujawski, Cierpiszewo, Gniewkowo, Dobrzejewice, Toruń oraz Szubin obowiązuje co najmniej do przyszłego tygodnia.