Zawiniła opiekunka, która wyszła z dziećmi na plac zabaw. 2,5-letni chłopiec sam opuścił ogródek. Przedszkolanki dopiero kilka minut później zorientowały się, że jednego dziecka brakuje. Na szczęście chłopcu nic się nie stało. Policja prowadzi postępowanie w kierunku narażenia dziecka na utratę zdrowia i życia. Przedszkole kontroluje też kuratorium oświaty. Nowa niepubliczna placówka działa dopiero trzeci dzień. Rozmowa z dyrektorem niepublicznego przedszkola przy ulicy Śląskiej w Bydgoszczy, Piotrem Echaustem: Piotr Echaust: Zawiniła pani nauczycielka, która źle policzyła dzieci wracające z placu zabaw. Reporter radia RMF FM: Źle policzyła czy nie policzyła? Panie twierdzą, że liczyły dzieci, mnie przy tym nie było. Dopiero gdy wchodziły do sali przedszkola zorientowały się, że jednego dziecka brakuje. Dużo czasu minęło, zanim odebraliście dziecko? Wszystko trwało około godziny - od momentu, kiedy panie zauważyły, że dziecka brakuje, a my dotarliśmy na posterunek, gdzie było dziecko. Jedyne usprawiedliwienie - to był pierwszy dzień działania placówki. Panie nie znały tych dzieci fizycznie. To jedynie może je usprawiedliwiać. Natomiast niewątpliwie zawiniła tutaj konkretna osoba i poniosła konsekwencje.