W praktyce wyglądało to tak: burmistrz dzwonił do odległego mu prezesa wodociągów w Nakle i żądał telefonu komórkowego, laptopa czy podstawienie służbowego samochodu na rodzinne wycieczki. Rachunki za paliwo przedkładał wodociągom. Kiedy prokuratura zainteresowała się sprawą, burmistrz oddał prezenty, a rachunki spłacił. Teraz grozi mu do 10 lat więzienia. Burmistrz pozostaje na stanowisku, sprawy nie chce komentować.