Prof. Baecker: zaskakujący wynik wyborów w Bydgoszczy
Zwycięstwo w wyborach na prezydenta Bydgoszczy wojewody kujawsko-pomorskiego Rafała Bruskiego (PO) ze sprawującym ten urząd od 2006 r. Konstantym Dombrowiczem (niezależny) jest zaskakujące - uważa prof. Roman Baecker z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
W drugiej turze wyborów Bruski otrzymał 59,17 proc. głosów, a Dombrowicz - 40,83 proc. Frekwencja wyniosła 33,95 proc.
- W większości przypadków urzędujący prezydenci, burmistrzowie i wójtowie wygrywali wybory. Taka jest generalna prawidłowość. Wyborcy raczej wolą wybierać osoby, które już były na tych stanowiskach, niż tych którzy dopiero ubiegają się o nie.
Trzeba zawieść wyborców, żeby nie zostać wybranym. W tym przypadku najprawdopodobniej zaważyło kilka różnych czynników - powiedział prof. Baecker, dziekanem Wydziału Politologii i Studiów Międzynarodowych UMK.
Według politologa jednym z takich czynników mogło być to, że dotychczasowy prezydent nie był w stanie przekonać wyborców, iż pieniądze na kampanię wydaje wyłącznie z funduszy swojego komitetu wyborczego, a nie ze środków urzędu miasta.
- Z reguły jest tak, że prezydenta, burmistrza i wójta ocenia się personalnie przez pryzmat jego własnych osiągnięć i błędów. Przynależność do dużej partii pozwala kandydatowi jednak uruchomić dosyć znaczące zasoby organizacyjne, finansowe i związane z marką, ale nie daje wizerunku już sprawdzonego włodarza - zaznaczył prof. Baecker.
Jak ocenił, przystępujący do wyborów Bruski miał też słabszą pozycję niż Dombrowicz z racji sprawowanego urzędu, gdyż w obecnym systemie administracyjnym wojewoda jest klasycznym urzędnikiem ze stosunkowo niewielkimi kompetencjami.
Prof. Baecker powiedział, że niska frekwencja w drugiej turze wyborów na prezydenta Bydgoszczy świadczy o tym, że głosowały osoby wyraźnie przekonane, a zarazem o niedostatecznie wysokiej temperaturze walki personalnej, żeby nakłonić dużą część wyborców do pójścia do urn.
INTERIA.PL/PAP