Położna w sobotę rozpoczęła dyżur o godz. 19, a po kilkudziesięciu minutach została odsunięta od wykonywania obowiązków. - O godzinie 19.19 zostałem telefonicznie poinformowany przez pracownika szpitala o podjęciu pracy przez położną "w stanie euforycznym", który może wskazywać, że znajduje się pod wpływem alkoholu. Niezwłocznie przekazałem polecenie kierownikowi działu kadr, aby dokonał weryfikacji. Od kierownika, który przybył do szpitala, po kilkunastu-kilkudziesięciu minutach uzyskałem informację, że nie można wykluczyć, że położna jest pod wpływem alkoholu - powiedział Malatyński na konferencji prasowej. Przybyły do szpitala kierownik kadr zastał położną w chwili, gdy prowadziła ciężarną na badanie USG. Kobieta została zaraz odsunięta od pracy i zorganizowano zastępstwo. Wezwany do szpitala patrol policji ok. godziny 21 przeprowadził badanie stanu trzeźwości położnej, które wykazało w wydychanym powietrzu 2 prom. alkoholu. Dyrektor szpitala poinformował, że w poniedziałek wszczął procedurę rozwiązania z położną umowy o pracę bez wypowiedzenia. Zaznaczył, że położna w czasie dyżuru zdążyła tylko zaprowadzić ciężarną na badanie USG i zrobić zapisy w dokumentacji. - Nie wiem, co się jeszcze wydarzy w szpitalu, ale dyrekcja jest zdeterminowana, aby do końca wprowadzać procesy naprawcze, tak aby pacjenci mogli czuć się bezpieczni. Jestem przekonany, że ze wsparciem wszystkich, którym na sercu leży szpital, przejdziemy przez ten trudny okres. Musimy przez to przejść i przejdziemy - podkreślił dyrektor. Malatyński przyznał, że wprowadzanie zmian w szpitalu nie przychodzi łatwo. Jako przykład wskazał przypadek nowego szefa pogotowia ratunkowego, który podejmuje działania restrukturyzacyjne. Przed tygodniem ktoś przeciął cztery opony w jego samochodzie. Położna, która pełniła dyżur pod wpływem alkoholu, była już na emeryturze, ale jednocześnie była zatrudniona na umowę o pracę w szpitalu. W związku z wykonywaniem przez położną obowiązków służbowych w stanie nietrzeźwości zostało wszczęte dochodzenie, które prowadzi policja pod nadzorem prokuratora. O szpitalu we Włocławku zrobiło się głośno w związku ze sprawą śmierci na tamtejszym oddziale położniczo-ginekologicznym nienarodzonych bliźniąt. Doszło do tego kilkanaście godzin przed planowanym porodem, który miał się odbyć poprzez cesarskie cięcie. Rodzice bliźniąt obwinili lekarzy i personel medyczny lecznicy o zaniedbania, które doprowadziły do tragedii. Sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa we Włocławku. Po kontroli oddziału NFZ i audycie Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu, które wykazały zaniedbania i złe zarządzanie, przed kilkoma dniami został zwolniony ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego. Nowym ordynatorem został lekarz pracujący na tym oddziale.