Akta sprawy przeszły już przez prokuraturę w Toruniu, w Gdańsku, Elblągu, po czym przesłano je z powrotem do Torunia. Sędzia tłumaczy, że zajmie się sprawą dopiero 21 kwietnia, ponieważ dopiero wtedy jest wolny termin. Dokumenty wróciły do macierzystej prokuratury, aby sąd mógł rozpatrzyć sprawę zażalenia policjanta na jego zawieszenie. To dla niego o tyle istotne, że zawieszony dostaje zaledwie połowę pensji, czyli ok. 1200 złotych. Andrzej R. ma na utrzymaniu bezrobotną żonę i kilkumiesięczne dziecko. Co ciekawe, dopóki toruński sąd nie rozstrzygnie kwestii zawieszenia, sprawa nie może wrócić do Elbląga, by można było wyjaśnić, czy policjant wziął czy nie wziął 100 złotych od matki prokuratorki. Koledzy Andrzeja R. przyznają nieoficjalnie, że takie historie potrafią ciągnąć się latami, a oskarżony - być może niesłusznie - policjant cały czas trwa w stanie zawieszenia. Nie może pracować, nie może wziąć urlopu, nie może wyjechać i wreszcie - nie ma za co żyć. Tomasz Fenske CZYTAJ WIĘCEJ: Policjant aresztowany za... mandat. Wyłudził 100 złotych? Policjant aresztowany za mandat zaskarży decyzję