Wszczęte śledztwo ma wyjaśnić, dlaczego policjanci nie odebrali 62-letniemu mężczyźnie broni myśliwskiej, choć mieli informacje o znęcaniu się nad rodziną. Tydzień po pierwszym sygnale mężczyzna zabił kobietę, jej matkę i brata, a następnie popełnił samobójstwo. Sprawę badała już miejscowa prokuratura, ale nie dopatrzyła się problemu uznając, że policjanci nie mogli zabrać broni, ponieważ do dnia tragedii sprawca jej nie używał. Przypomnijmy, że tragedia rozegrała się 20 lutego. Ciała czworga członków rodziny znaleźli policjanci. "Zabiłem żonę" - Do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie we Włocławku zadzwonił mężczyzna - jeden z podopiecznych ośrodka - informując, że zamordował swoją żonę. Zapowiedział, że sam zamierza popełnić samobójstwo - relacjonowała przebieg zdarzeń Monika Chlebicz, rzeczniczka kujawsko-pomorskiej policji. W budynku policjanci znaleźli ciało 43-letniej kobiety. Funkcjonariusze poszukując domniemanego zabójcy trafili do domu krewnych ofiary w pobliżu Włocławka. - Tutaj odnaleziono ciała dwóch osób: matki i brata 43-latki - informowała Chlebicz. Prowadząc dalsze poszukiwania ekipa dochodzeniowa dotarła na teren innej, należącej do tej rodziny, posesji na terenie Włocławka, gdzie w garażu odnaleziono ciało poszukiwanego mężczyzny. Źródło: TVN24/x-news