Robert Grygiel, "Tygodnik Tucholski": Mija właśnie połowa kadencji. Czy radni przez te dwa lata pracowali czy raczej politykowali? Paweł Cieślewicz, przewodniczący rady miejskiej: Zdecydowanie pracowali. Polityki było mało i jeżeli ktoś chciałby z tej perspektywy analizować np. nasze sesje, to uznałby, że było wręcz nudno. Ale to dobrze, że ewentualne linie podziału pomiędzy radnymi przebiegają w zależności od omawianych problemów i wydatków budżetowych, a nie podziałów politycznych. Być może wpływ na taką sytuację ma fakt, że tylko kilku radnych należy do partii politycznej i że bezpartyjny jest także burmistrz Tadeusz Kowalski. Pozostańmy na chwilę przy burmistrzu. To kolejna osoba, która sprawuje tą funkcję, gdy jest pan radnym. Ciekawy jestem pana opinii na jego temat. Współpracujemy na co dzień i to co najbardziej podoba mi się w pracy burmistrza, to spontaniczność z jaką podchodzi do tego co robi. To naprawdę dobrze, że funkcję tą pełni człowiek z taką energią i zapałem do pracy, zwłaszcza że efekty jego pracy już po tych dwóch latach są widoczne. Ale nie zawsze jest tak różowo pomiędzy panami. Był konflikt o to, kto ma kierować Tucholskim Domem Kultury. Raczej różnica poglądów. Uważałem i nadal uważam, że tą placówką powinien kierować ktoś wyłoniony w drodze konkursu, a że sprawa ta należy do kompetencji burmistrza, to sądzę, że nic więcej na ten temat nie jestem w stanie powiedzieć, ani tym bardziej coś w tym temacie zrobić. Przejdźmy do spraw trudnych. Co dalej ze sprawą budowy obwodnicy? Niedawno mieliśmy kolejną demonstrację. Wśród transparentów był i taki: "Gdzie jesteście radni?". Więc pytam w imieniu tych mieszkańców, gdzie jesteście? Nie wiem czy na ten temat potrafię jeszcze coś nowego powiedzieć. Poza tym sytuacja jest dynamiczna i często się zmienia, stąd nie jestem również pewny, czy to co dzisiaj mówię będzie aktualne w chwili ukazania się tego wywiadu. Myślę, że nadszedł czas, aby po tych wszystkich spotkaniach, rozmowach, konsultacjach, oba samorządy, powiat i gmina określiły swoje stanowisko. Poza sporem jest oczywiście to, że budowa obwodnicy jest konieczna, ale nie ma takiej możliwości, że powiat i gmina wybudują ją wspólnie z samorządem wojewódzkim dzieląc się kosztami po połowie, będąc w dodatku jej inwestorem. I nie chodzi o to, czy pomysł współfinansowania nam się podoba, czy też nie, ale o to, że nasze budżety nie stać na sfinansowanie grubo ponad 100 mln inwestycji. Nie jest także rozwiązaniem budowa na tych samych zasadach jednego odcinka obwodnicy, bo i te koszty nas przerastają. Chciałbym też stanowczo podkreślić, że nie uchylaliśmy się i nie zamierzamy uchylać się przed ponoszeniem jakichkolwiek kosztów związanych z tą inwestycją, czego przykładem jest sfinansowanie przygotowania koncepcji jej przebiegu. I jeszcze jedno małe wyjaśnienie, o które jestem często pytany. W kwocie, którą proponuje pan Marszałek są już zawarte środki z Unii Europejskiej. Co do Pana pytania, gdzie byli radni podczas ostatniej demonstracji, to uważam, że dopóki istnieje dialog z Marszałkiem na ten temat, a on cały czas trwa i mam nadzieję, że będzie trwał, samorządowcy powinni przede wszystkim rozmawiać. Dotyczy to w głównej mierze burmistrza i osób funkcyjnych w Radzie. Poza tym, co też warto podkreślić, nasze wzajemne kontakty z Urzędem Marszałkowskim nie ograniczają się tylko to tej jednej ważnej kwestii i nie powiem tutaj nic nowego jeżeli stwierdzę, że udział w manifestacji osób reprezentujących gminę na pewno nie pomógłby naszej gminie w tych innych negocjacjach. Może to daleko idące, pragmatyczne podejście do tematu, ale chyba słuszne. Proszę powiedzieć, co konkretnie udało się zrobić tej radzie? Są jakieś decyzje (uchwały), które zasługują na wyróżnienie Sporo jest takich decyzji, chociaż zapewne nie wszyscy podzielają moje odczucia. O niektórych już załatwionych problemach powoli zapominamy, jak choćby o uregulowaniu kwestii funkcjonowania biblioteki. Na pewno na podkreślenie zasługują działania jakie radni wspólnie z burmistrzem podejmują, dążąc do zwiększenia ilości miejsc parkingowych w mieście. Trudno nie być zadowolonym z tego, że urządzony został park miejski, uprzednio niedostępny teren, który dodatkowo wzbogacony zostanie o plac zabaw. Determinacji burmistrza w głównej mierze zawdzięczamy dokończenie inwestycji mającej swoje "korzenie" w poprzedniej kadencji. Chodzi oczywiście o rondo. Nawiasem mówiąc jest to inwestycja wojewódzka, współfinansowana przez gminę. Przykład na to, że nie uciekamy od ponoszenia kosztów na cudze zadania na naszym terenie, oczywiście pod warunkiem, że są to koszty realne. Mam nadzieję, że ciepło zostało przyjęte dokończenie przebudowy ulicy Mickiewicza, zaangażowanie sporych środków w Rudzkim Moście, czy też powstające w sołectwach świetlice i place zabaw. Do sukcesów zaliczyłbym też przyznanie organizacji Igrzysk Olimpijskich Sportowców Wiejskich w 2012 roku, przy czym oczywiście nie o samo zorganizowanie tej ciekawej i pożytecznej imprezy chodzi. Pozyskaliśmy w ten sposób dodatkowy argument w ubieganiu się o środki zewnętrzne na modernizację OSiRu. Jest to pewnie jedyny taki moment, żeby te wieloletnie zaniedbania nadrobić i nie potrzeba chyba nikogo przekonywać, że oprócz budowy sali musimy coś zrobić z boiskiem treningowym, najlepiej przykrywając je sztuczną nawierzchnią. Konieczna jest modernizacja głównej płyty wraz z położeniem tartanu, no i wreszcie ogrodzenie całego obiektu. To duża inwestycja, według wstępnego planu przechodząca na następną kadencję. Do sukcesu zaliczyłbym też nową formułę Dni Borów Tucholskich, za którą zagłosowaliśmy "nogami", przychodząc na organizowane imprezy. Na pewno są też sprawy czy problemy, których nie udało się rozwiązać. Co uznaje pan za porażkę w połowie kadencji? Znowu musimy wrócić do obwodnicy. To nie jest co prawda nasza porażka, ale sytuacja w jakiej się znaleźliśmy jest nie do pozazdroszczenia. Wspomniałem wyżej o niektórych planowanych inwestycjach. Czy mamy prawo rezygnować z ich realizacji, finansując równocześnie cudze zadania, zaciągając na ten cel wielomilionowe kredyty, których spłata może spowodować nawet zakłócenia w normalnym funkcjonowaniu gminy? Przecież to nie my jesteśmy właścicielami tej drogi. Dodam jeszcze, że tego typu wątpliwości ma również Regionalna Izba Obrachunkowa, która kontroluje nasz budżet. Jest to sytuacja tym trudniejsza, że jak już powiedziałem nie uchylamy się od ponoszenia realnych kosztów i wszyscy wiemy jaka to jest ważna sprawa. Głośna była niedawno sprawa radnego Jerosławskiego? Ostatecznie odwołano go z funkcji wiceprzewodniczącego rady za to, że namawiał do niepłacenia podatku od psa. Problem, o którym mówił jednak pozostał nierozwiązany. Powtórzę to, co już raz miałem okazję powiedzieć. Sądzę, że panu Jerosławskiemu najbardziej zaszkodził wniosek, który złożył we własnej sprawie, a który zmierzał w kierunku wycofania punktu o jego odwołaniu z porządku obrad. Tak się po prostu nie robi, tym bardziej, że radni raczej oczekiwali spokojnego i rzeczowego przedstawienia swoich argumentów przez radnego. Po całym zdarzeniu radny Jerosławski miał żal za odwołanie, sugerował, że należało z nim o tym porozmawiać, ale takie zasady obowiązują w obie strony, a sam radny był i jest mistrzem w zaskakiwaniu rady swoimi wnioskami i propozycjami. Co do podatku, to odpowiednim terminem do dyskusji na ten temat będzie listopad, kiedy to będą ustalane wszystkie podatki. Propozycje są różne, w tym likwidacja tego podatku. Z miesiąca na miesiąc niemal wszystko drożeje. Ze statystyk wynika, że wzrastają też pensje. Jednak trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że statystyka to nie rzeczywistość. Wielu mieszkańców ciągle żyje bardzo skromnie. Może warto coś jeszcze dla nich zrobić? Jeśli nie obniżać podatków, to może przez następne dwa lata nich nie podwyższać? Na pewno nikt nie będzie starał się śrubować wysokości stawek podatkowych. Dyskusja pewnie będzie się obracać na poziomie wysokości inflacji. Wszystko niewątpliwie drożeje, ale pamiętać należy, że drożeją również zadania gminy. Zostały jeszcze dwa lata. Czego my, wyborcy możemy się spodziewać ? Na jaką opinię chcieliby radni zasłużyć? I tu powinno nastąpić żmudne wyliczanie wszystkich inwestycji, tych rozpoczętych, kontynuowanych i tych, które zamierzamy rozpocząć, ale zdaję sobie sprawę że lepiej byłoby np. obserwować prowadzoną rewitalizację Rynku niż o niej czytać. Niestety wszystko musi trwać, tym bardziej, że prawie zawsze startowaliśmy od zera. Nawiasem mówiąc w przypadku rewitalizacji cały czas jesteśmy przygotowani merytorycznie i finansowo do działania, a powód zwłoki nie leży po naszej stronie. Co do drugiej części pana pytania, to ja mam taką cichą nadzieję, że na zakończenie kadencji zasłużymy na opinię, że pieniądze, którymi gospodarowaliśmy zostały wydane z sensem. Rozmawiał: Robert Grygiel