30 września w trakcie mszy św. o 18:30 sprawowanej w mogileńskiej farze przez wikariusza ks. Krzysztofa Urbaniaka do świątyni tylnymi drzwiami weszło dwóch mężczyzn. W tym momencie - jak opowiadają uczestnicy piątkowej eucharystii - w kościele zrobił się szum. - Ktoś głośno dyskutował w tylnej części kościoła. Jednak nikt nie zwracał jeszcze na nich uwagi - opowiadają. Głośne krzyki i wyzwiska na dobre zaczęły się podczas podniesienia. Mężczyźni zaczęli przeszkadzać w nabożeństwie, wykrzykując wulgaryzmy oraz hasła satanistyczne. Krzyczeli m.in.: Nie ma Boga; Precz z kościołem; Po co tu jesteście? To nie ma sensu; To sekta. Po podniesieniu ks. Urbaniak grzecznie poprosił mężczyzn, aby opuścili kościół. - Starszy mężczyzna próbował zatkać buzię młodszemu, który tak głośno krzyczał, ale ten sobie nie pozwalał. Po kilku prośbach księdza opuścili kościół - dodają wierni uczestniczący we mszy św. - To, co oni wykrzykiwali, to były typowe hasła z programów telewizyjnych. Poproszeni przez księdza wyszli z kościoła, ale dalej przeklinali - opowiada ks. proboszcz Zenon Lewandowski. Po wyjściu z kościoła farnego mężczyźni nie opuścili jednak terenu parafii. Poszli w kierunku plebanii. - Oni nieśli się z zamiarem pobicia mnie i dewastacji plebanii. Szukali kamieni, aby mnie uderzyć i powybijać okna - dodaje ks. Lewandowski. Ksiądz proboszcz wychodził akurat z plebanii do kościoła z programem misyjnym. Gdy zobaczył mężczyzn, zdążył zamknąć zasuwkę z łańcuchem. Następnie powiadomił telefonicznie mogileńską policję. W tym czasie napastnicy jeszcze próbowali zaznaczyć swoją agresywną obecność na terenie kościoła. Młodszy mężczyzna krzyczał, że jest krewnym jednej z rodzin z Cegielni. Po 15 minutach w miejscu zdarzenia pojawił się pieszy patrol funkcjonariuszy policji. Mieszkańcy Mogilna, którzy byli świadkami zdarzenia, idąc po nabożeństwie do domu spotkali tych samych mężczyzn w bramie jednej z posesji na ul. Jagiełły. Mieli przy sobie butelki po alkoholu. Mężczyźni widząc kobiety o nic nie pytani sami przyznali głośno, że brzydko się zachowali w kościele. - Koleżanka powiedziała im, że bardzo brzydko, na co jeden z nich powiedział do nas "to my przepraszamy" - usłyszeliśmy od jednej z kobiet. Podczas niedzielnych mszy św. 2 października ks. proboszcz Zenon Lewandowski prosił o modlitwę o ich nawrócenie. Ponadto proboszcz mogileńskiej fary powziął dodatkowe kroki zmierzające do zapewnienia bezpieczeństwa wiernym uczestniczącym w nabożeństwach w kościele farnym. Otóż do wyborów parlamentarnych 9 października kościół w czasie nabożeństw będzie zamykany. Z kościoła będzie można wyjść dopiero po zakończonym nabożeństwie. - W związku z tym prosimy o punktualne przychodzenie na nabożeństwa i msze święte - zaapelował ks. Zenon Lewandowski do wiernych. Rzecznik prasowy policji podkom. Tomasz Rybczyński mówi, że policja podejrzewa, które to osoby mogły zakłócić mszę św. i zakłócać porządek przy plebanii. Jednak jak patrol dotarł na miejsce, tych osób już nie było w otoczeniu fary. Policja prowadzi postępowanie pod kątem artykułu 195 Kodeksu Karnego. Artykuł mówi: Kto złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego (...) podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawieniu wolności do lat 2. Rzecznik powiedział, iż w każdej chwili należy się spodziewać zatrzymania i przesłuchania sprawców. Magdalena Lachowicz