Według dyrektora szpitala Waldemara Szczepańskiego w tym roku nie da się spełnić tych postulatów; to, czy zostaną one uwzględnione w przyszłym roku zależy od kontraktu z NFZ. Jak podkreślają pielęgniarki, obecny poziom zatrudnienia nie gwarantuje bezpieczeństwa pacjentom i personelowi. Na oddziałach opiekujących około 34-36 pacjentami dyżurują po dwie pielęgniarki, a to - zdaniem protestujących - zbyt mało jak na specyfikę placówki i osób w niej hospitalizowanych. - Zmniejszyło się zatrudnienie w szpitalu o czternaście pielęgniarek, natomiast stale przybywa pacjentów. Jesteśmy przeciążone pracą i to jest najważniejszy powód sporu zbiorowego - powiedziała przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w świeckim szpitalu Gabriela Chmiel. Protestujące domagają się podwyższenia płac średnio o tysiąc złotych. Oceniają, że dopiero wówczas wykwalifikowana pielęgniarka z wieloletnim stażem zarabiałaby miesięcznie około trzech tysięcy złotych. Oczekują również wyrównania pensji pracowników z tym samym stażem i wykształceniem oraz wprowadzenia urlopów szkoleniowych. Dyrektor placówki Waldemar Szczepański nie jest w stanie w tym roku spełnić postulatów pielęgniarek. - Jak będzie w przyszłym roku - trudno teraz ocenić, bo nie wiemy jeszcze jaki będzie kontrakt z NFZ. Chcielibyśmy oczywiście, aby był odpowiedni do potrzeb, ale dopiero gdy go poznamy, można będzie siąść do rozmów - zaznaczył. Według dyrektora szpital zatrudnia ponad 200 pielęgniarek i ostatnie zmniejszenie zatrudnienia nie jest dużą zmianą w skali całej placówki. - Utrzymujemy liczbę zatrudnionych pielęgniarek na poziomie wymaganym przepisami - dodał. Protestujące liczą, że uda się wynegocjować spełnienie choć części postulatów, ale podkreślają, że większość średniego personelu medycznego opowiedziała się za strajkiem, jeśli rozmowy nie przyniosą żadnych rezultatów. Poprzedni spór zbiorowy w świeckim szpitalu, do którego doszło w 2009 roku, zakończył się strajkiem głodowym; uczestniczyło w nim kilkadziesiąt pielęgniarek.