Do zdarzenia, które opisuje "Gazeta Pomorska", doszło w kwietniu. Kobieta zamówiła wówczas do domu pizzę z sieciowej pizzerii w Bydgoszczy. Początkowo nic jej nie zaniepokoiło. Swojego odkrycia dokonała kilka tygodni później. Kobieta prawie zapomniała o tamtym zamówieniu, jednak w maju robiła porządki w swoim domu. To wtedy znalazła stary rachunek z tejże pizzerii. Przyjrzała mu się i doznała szoku. Na paragonie widniał napis "J... stare baby prądem". Nie było to odręczne pismo, lecz wydruk na kwitku z lokalu. Wyglądało tak, jakby to była pierwsza pozycja w zamówieniu, akurat za 0 złotych. - Co to ma być?! - zastanawia się rozmówczyni "Pomorskiej". Bydgoszcz: Awantura o paragon. Pizzeria umywa ręce Redakcja skontaktowała się z siecią za pomocą formularza kontaktowego. "Załączone dokumenty zawierają informacje wprowadzone przez Klienta w formularzu zamówień poprzez stronę internetową. Automatycznie generowany wydruk z systemu wraz z paragonem fiskalnym dołączane są do dostawy jako dowód złożonego zamówienia i zapłaty" - brzmi odpowiedź pizzerii. - Oni utrzymują, że klientka sama dopisała tę pozycję przy składaniu zamówienia? Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby coś takiego zrobić - twierdzi klientka. Jak mogło zatem do tego dojść? Najbardziej prawdopodobną opcją jest głupi żart któregoś z pracowników pizzerii. Może być jednak tak, że żadna ze stron nie zawiniła. - Skoro to pizzeria, należąca do sieci, to może posiadać zdalne rozwiązania, także dotyczące obsługi kas. Niewykluczone więc, że pozycja o paniach i prądzie jest sprawką hakera - zaznacza sprzedawczyni w rozmowie z gazetą.