Ciekawe informacje władze Żnina "wyciągnęły" z lektury artykułu, który ukazał się 1 września w "Gazecie Wyborczej". W tekście przedstawiona została postać pani kongresmen Marcy Kaptur w kontekście ujawnienia dokumentów katyńskich przez rząd USA. Ujawnienie tych dokumentów dokonało się właśnie za sprawą Marcy Kaptur, która ma polskie korzenie. Marcy Kaptur w rozmowie z dziennikarzem "Gazety Wyborczej" opowiadała o przywiązaniu do ojczyzny swoich przodków. Okazało się, że przodkowie ci wywodzili się z okolic Żnina. Pani polityk wcześniej wyprawiała się do Polski i odwiedziła Żnin i kościół pw. św. Marcina. Próbowała odnaleźć ślady swoich przodków. Marcy Kaptur marzy też o poznaniu tajników polskiej kuchni. Dziennikarz GW Jacek Kowalski skontaktował się z Urzędem Miejskim w Żninie. Teraz celem jest odnalezienie dokumentów świadczących o ślubie pradziadków pani kongresmen, który zawarli w kościele pw. św. Marcina. Sprawdzono archiwum Urzędu Stanu Cywilnego. Okazało się, że w księdze USC z 1883 r. znajduje się informacja o ślubie pradziadków dzisiejszej reprezentantki Kongresu USA, który miał miejsce w parafii św. Marcina, wówczas znajdującej się pod Żninem, a dzisiaj w granicach miasta. Księga w Żninie jest kopią dokumentów znajdujących się w Archiwum Państwowym w Inowrocławiu i kopia z tych dokumentów nie może być urzędowo potwierdzona. Urzędowo potwierdzić można tylko oryginał dokumentu, a ten w Żninie się nie znajduje. - Wobec tego zwróciliśmy się do Archiwum Państwowego w Inowrocławiu z wnioskiem o udostępnienie kopii tego dokumentu. Podobne działania podjęliśmy co do dokumentów kościelnych. W tym przypadku potwierdziła się opowieść pani Kaptur. W rozmowie z księdzem kanonikiem Piotrem Rutkowskim dowiedzieliśmy się, że takie dokumenty, jeśli istnieją, to mogą znajdować się w Archiwum Archidiecezji Gnieźnieńskiej. W tym archiwum zapewniono nas, że będziemy mogli otrzymać kopię księgi kościelnej dotyczącej tamtego ślubu - przekazała wiceburmistrz Aleksandra Nowakowska. Z dokumentu znalezionego w żnińskim Urzędzie Stanu Cywilnego wynika między innymi, że pradziadek Marcy Kaptur, Johann Kaptur, pracował jako parobek we wsi Białożewin. Jak ustaliła Gazeta Wyborcza, majątek, w którym zatrudniano parobków, należy obecnie do Tadeusza Mataczyńskiego. - Mój ojciec kupił majątek od rodziny Piechowiaków. Było to 26 hektarów. Oferta sprzedaży była zamieszczona w jakimś ogłoszeniu. Piechowiakom zależało, aby sprzedać majątek komuś z okolicy, kto będzie na nim dobrze gospodarzył. Wybrali mojego ojca - wyjaśnia okoliczności sprzedaży aktualny właściciel. Jego ojciec, pochodzący z Łysinina Henryk Mataczyński, kupił w 1964 r. majątek od Floriana Piechowiaka (był powstańcem wielkopolskim), który przy sprzedaży reprezentował interesy kilkuosobowego rodzeństwa. Majątek został przez rodzinę sprzedany, gdyż jego właściciel Kazimierz Piechowiak (brat Floriana) zmarł w 1963 roku nie mając dzieci. Jego żona Władysława (z domu Ertman) zmarła podczas II wojny światowej. Ponieważ nie było potomka i nie miał kto przejąć gospodarstwa, rodzeństwo zdecydowało o jego sprzedaży. Relację tę przekazał nam Janusz Piechowiak (syn Floriana i bratanek Kazimierza), który wraz z rodziną mieszka do dzisiaj w Białożewinie. - Z tym majątkiem wiąże się inna ciekawa historia, sięgająca jeszcze XIX wieku. Był to wówczas bardzo duży majątek - folwark, jedyny taki w Białożewinie miał około 400 hektarów. Jego właścicielem był Żyd, co rzadko się wtedy zdarzało. Z opowieści wiem, że był małego wzrostu i jeździł do Żnina grać w karty. Chyba mu to granie nie szło, bo jak przywoził go bryczką kuczer (tak określano wówczas osobistego szofera - przyp. bw), to w tej bryczce siedział cały przykryty - opowiada Janusz Piechowiak. Być może u tego właśnie Żyda pracował jako parobek pradziadek Marcy Kaptur. Gospodarstwo to trafiło do rodziny Piechowiaków jako resztówka, czyli pozostałość po rozparcelowaniu majątku, którego właścicielem był wspomniany Żyd. Prawdopodobnie sprzedał on majątek Skarbowi Państwa po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Państwo po parcelacji sprzedawało podzielony majątek rolnikom. - Stryjowi Kazimierzowi babcia Maria kupiła ten majątek zaraz po I wojnie światowej. Było to 56 hektarów - stwierdza Janusz Piechowiak. Od tego momentu gospodarzył tam Kazimierz Piechowiak, który w czasie I wojny światowej będąc na froncie we Francji, ucierpiał od użytych przez Niemców po raz pierwszy gazów bojowych, przez co miał przez całe życie chorą wątrobę. - W czasie drugiej wojny, chociaż Niemcy miejscową ludność wysiedlali, stryjowi udało się pozostać w Białożewinie. Udało się dzięki temu, że wycofujące się przed ofensywą Niemców wojska polskie spaliły dwa stogi i wielką stodołę. Zrobili to, żeby w ręce niemieckie nie wpadł dobytek majątku. Niemcy zostawili stryja na miejscu, bo nie chcieli pewnie wejść na to pogorzelisko. W gospodarstwie pojawił się tylko niemiecki agronom, czyli doradca rolniczy - tłumaczy Janusz Piechowiak. Po zakończeniu wojny Kazimierz Piechowiak pracował nadal na swoim gospodarstwie, a po jego śmierci trafiło ono do rodziny Mataczyńskich i tak jest do dnia dzisiejszego. We współpracy z tłumaczem wiceburmistrz w imieniu burmistrza Żnina Leszka Jakubowskiego napisała list, który w poniedziałek wysłała do pani kongresmen Marcy Kaptur. Zaproponowała w nim pomoc w odszukaniu dokumentów, śladów i innych informacji dotyczących rodziny Marcy Kaptur w Polsce. W liście tym Aleksandra Nowakowska poinformowała też, co udało się ustalić w sprawie do tej chwili. List jest również zaproszeniem do odwiedzenia Żnina, a przy okazji do spełnienia marzenia pani kongresmen związanego z polską kuchnią. Burmistrz po zapoznaniu się z rolą, jaką Marcy Kaptur odegrała w sprawie ujawnienia amerykańskich dokumentów dotyczących zbrodni katyńskiej, rozważa możliwość wystąpienia do Rady Miejskiej w Żninie z wnioskiem o nadanie pani kongresmen tytułu Honorowego Obywatela Gminy Żnin. Władze Żnina apelują jednocześnie do mieszkańców gminy i powiatu żnińskiego, że jeśli posiadają jakiekolwiek dokumenty bądź informacje dotyczące rodziny Marcy Kaptur, to proszeni są o kontakt z ratuszem pod numerem tel. 52-303-13-01. Karol Gapiński współpraca Bartosz Woźniak Pałuki nr 1075 (38/2012)