O nieprawomocnym wyroku poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Skierniewicka prokuratura przedstawiła kobiecie zarzuty wyłudzenia prawie 2 mln zł na szkodę mieszkańców m.in. Skierniewic, Słupska, Płocka, Warszawy, Wielunia, Szczecina, Gdańska. Jeden z oszukanych - Polak mieszkający za granicą - miał jej powierzyć 716 tys. zł. Akt oskarżenia początkowo trafił do łódzkiego sądu okręgowego, ale ostatecznie sprawą zajął się sąd we Włocławku. 63-letnia Małgorzata L. z Pomorza to emerytowana nauczycielka nauczania początkowego. Wiosną 2009 roku kobieta - po wizycie w jednym z hoteli - postanowiła radykalnie odmienić swoje życie; jak później tłumaczyła, impulsem było to, gdy zobaczyła, jak wygląda życie zamożnych ludzi. Kobieta zerwała kontakty z rodziną, wyprowadziła się z domu i zajęła się - jak ustaliła prokuratura - oszustwami na dużą skalę. Zaczęła wyłudzać od różnych osób na terenie całej Polski pieniądze, które przeznaczała m.in. na hotele i atrakcyjne wyjazdy zagraniczne. Kobieta przedstawiała się jako profesor nauk matematycznych. Twierdziła, że wykłada na niemieckich uniwersytetach i ma szerokie znajomości m.in. w tamtejszych bankach. Dla uwiarygodnienia swojej osoby pokazywała pierwsze strony swoich rzekomych publikacji naukowych oraz prawdopodobnie podrobione wyciągi bankowe. Jak ustalono, wynajmowała apartamenty w hotelach i zapraszała do nich swoich przyszłych "inwestorów". Tam roztaczała przed nimi wizje szybkiego zarobienia dużych pieniędzy i uzyskania wysokich zysków z lokowania gotówki głównie w niemieckich bankach lub zainwestowania w przygotowania do Euro 2012. Zdarzało się także, że oskarżona wmawiała pokrzywdzonym, że pracuje w amerykańskiej agencji kosmicznej NASA. W sumie - według śledczych - oszukała co najmniej osiem osób na prawie 2 mln zł. Jak ustaliła prokuratura, wyłudzone pieniądze Małgorzata L. bardzo szybko wydawała. Prowadziła wystawny tryb życia i wielokrotnie podróżowała za granicę; trzy razy była w Australii, odwiedziła też m.in. Kubę, Grecję, Singapur czy Wyspy Kanaryjskie. Zdarzało się również, że nie regulowała rachunków za apartamenty w hotelach. 63-latka została zatrzymana przez policję w grudniu 2011 roku w Łebie, gdzie ukrywała się pod fałszywym nazwiskiem. Trafiła do aresztu. Według prokuratury w trakcie śledztwa początkowo przyznała się do zarzucanych jej przestępstw. Później mówiła, że pieniądze od pokrzywdzonych przekazała pewnej osobie, która miała je zainwestować. Badający ją biegli psychiatrzy stwierdzili, że kobieta jest poczytalna. Groziła jej kara do 10 lat więzienia.