Urzędnicy zamierzają zlikwidować kilkanaście przedszkoli, podstawówek i gimnazjów. Pomysł, choć znany dotąd tylko z przecieków, wywołał w Bydgoszczy spore emocje. Prezydent Bydgoszczy twierdzi, że nie ma innego wyjścia. Zaznacza jednak, że plan cięć jest niewspółmierny do tego, co naprawdę trzeba byłoby zrobić, by na bydgoskiej oświacie zaoszczędzić. Miasto przeznacza ponad pół swojego budżetu na prowadzenie szkół. Rocznie to około 300 milionów złotych. - Jest tyle pieniędzy, ile przychodzi z budżetu państwa na oświatę, a do tego w tym roku np. z własnych funduszy Bydgoszcz dokłada do oświaty około 70 milionów złotych - mówi Konstanty Dąbrowicz, prezydent Bydgoszczy. Jak dodaje Dąbrowicz, w przyszłym roku miasto będzie musiało dołożyć o 20 milionów złotych więcej. Cięcia są więc konieczne. Choć miasto stara się przeprowadzić likwidację szkół bezboleśnie, to i tak nie da się uniknąć konfliktów. Rodzice dzieci z większości placówek już zapowiedzieli protesty.