Byczki, które przebywały w oborze gospodarstwa rolnego należącego do Zenona M. w Marcinkowie Dolnym (gm. Gąsawa) były widziane ostatni raz o 1900 w sobotę. O 900 następnego dnia stwierdzono ich brak. Obora nie była zabezpieczona. Zdaniem Zenona M., nie miało to i tak większego znaczenia, bo jeśli złodziej był na tyle odważny, że potrafił wejść i okiełznać, a następnie wyprowadzić dwa niemal dorosłe buhaje, to na pewno żadne zabezpieczenia drzwi do obory też by go nie powstrzymały przed kradzieżą. - Nie wiem, jak pan, ale ja bałbym się wejść między takie uwiązane buhaje, odwiązać je i wyprowadzić. Te zwierzęta są niebezpieczne - powiedział Zenon M. Właściciel skradzionych byków dodał, że jeśli byki te zostaną zaoferowane bez swoich dowodów osobistych (zwanych też paszportami) w punkcie skupu żywca, to żaden uczciwy skupujący ich nie nabędzie. Buhaje ważyły po 300 kg każdy. Straty Zenona M. wyniosły 7.000 zł. Nie jest to pierwsza w ostatnich kilku latach kradzież zwierząt hodowlanych z gospodarstwa, które w kilku miejscowościach na terenie gminy Gąsawa prowadzi Zenon M. Karol Gapiński