W październiku 2007 roku Jerzy M. zaatakował sąsiada, który przynosił mu codzienne zakupy, gdyż uznał, że Jan K. nieuczciwie rozlicza się z wydatków. Niewidomy kilkoma ciosami w głowę obezwładnił sąsiada, a następnie wywlókł z mieszkania i przez prawie godzinę dalej się nad nim znęcał. Jak podkreślił w uzasadnieniu wyroku sędzia Piotr Szadkowski, Jerzy M. bił tak mocno, że połamał sąsiadowi najtwardsze kości czaszki, a Jan K. do dziś nie odzyskał w pełni zdrowia. Niewidomy został zatrzymany przez policję i aresztowany, ale po kilku miesiącach wyszedł na wolność ze względu na zły stan zdrowia. Miesiąc po opuszczeniu aresztu, w maju 2008 roku, Jerzy M. rzucił się na innego sąsiada - Grzegorza F. i tak zmasakrował mu twarz, że jego żona nie była w stanie go rozpoznać w szpitalu. Mężczyzna naraził się inwalidzie, gdyż rzekomo sugerował, by Jerzy M. użyczył swego mieszkania jego dziecku, w czasie gdy pójdzie odsiadywać wyrok za pierwsze pobicie. Toruński sąd uznał, że Jerzy M. jest winny ciężkiego pobicia dwóch sąsiadów, ale nie usiłował ich zabić, i wymierzył mu karę 5 lat więzienia. Wyrok jest nieprawomocny.