"Sąd orzekł, że Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu musi zapłacić Markowi Joppowi 5 tysięcy złotych odszkodowania i zwrócić koszty procesu, który z powództwa cywilnego wytoczył jej Jopp. Zdaniem sądu doszło do naruszenia zasady równego traktowania, a tym samym doszło do dyskryminacji powoda" - informuje TVN24. Wyrok jednak nie jest prawomocny. Marek Jopp nie krył zadowolenia w związku z wyrokiem, zapowiedział też, że nadal będzie się ubiegał o przyjęcie na toruńską uczelnię. Sprawa ma swój początek w marcu 2017 roku, kiedy to Jopp ubiegał się o przyjęcie na roczne studia podyplomowe w WSKSiM "polityka ochrony środowiska - ekologia i zarządzanie". Uczelnia na prowadzenie tych studiów uzyskała dofinansowanie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, dzięki czemu czesne za semestr wynosiło tylko 850 zł. Jednym z dokumentów, którzy musieli złożyć kandydaci, była opinia księdza proboszcza właściwego na miejsce zamieszkania. Jak wynika z relacji Joppa jest ateistą i nie mógł przedstawić takiej opinii, ale w dziekanacie poradzono mu żeby złożył stosowne oświadczenie i tak też uczynił. Oprócz dokumentów opłacił wpisowe i czesne, a następnie otrzymał decyzję o przyjęciu na studia. Na inauguracji studiów dowiedział się jednak, że nie został przyjęty. Po pewnym czasie otrzymał decyzję rektora WSKSiM w tej sprawie, od której odwołał się. Rektor nie uwzględnił odwołania, w związku Jopp zaskarżył decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy. WSA jednak w październiku 2017 roku skargę odrzucił. Sprawę skomentował wówczas minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. "W Polsce obowiązuje zasada wolności akademickiej. Z tej fundamentalnej zasady wynika, że poszczególne uczelnie - i publiczne, i zwłaszcza prywatne, takie jak uczelnia toruńska - mają prawo określać warunki brzegowe, które musi spełnić każdy, kto chce zostać studentem danej uczelni" - powiedział wówczas wicepremier. "W tym sensie uważam, że uczelnia toruńska w niczym nie naruszyła prawa" - stwierdził Gowin. Marek Jopp domagał się od uczelni o. Rydzyka 5 tys. zł, bo tyle jego zdaniem musiałby zapłacić za podobny kierunek na innej uczelni.