Uruchomienie kopalni odkrywkowych węgla brunatnego w rejonie Konina doprowadziło do obniżenia poziomu wód gruntowych w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Wody podziemne systematycznie spływają do coraz głębszych odkrywek kopalnianych, a to m.in. powoduje systematyczne osuszanie jezior, studni oraz stepowienie gruntów rolnych i wysychanie lasów. Negatywne skutki działania kopalni ma ograniczyć szesnastokilometrowy rurociąg, stale odprowadzający wody kopalniane do leżących na terenie Wielkopolski jezior Wilczyńskiego i Budzisławskiego. Z dotychczasowych analiz wynika, że pośrednio wody pompowane z kopalni dotrą także do pobliskich, kujawsko-pomorskich jezior Ostrowskiego i Wójcińskiego, a woda w nich podniesie się o metr do półtora metra. Połowę kosztów inwestycji chce pokryć kopalnia, 40 proc. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i wielkopolski Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska, a resztę sfinansują samorządy lokalne województw kujawsko-pomorskiego i wielkopolskiego z terenu Pojezierza Gnieźnieńskiego. Do rozpoczęcia inwestycji potrzebna jest jeszcze decyzja środowiskowa, którą wydaje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu. Poznański regionalny dyrektor ochrony środowiska wydał już w tym roku decyzję negatywną w tej sprawie, ale po interwencji kujawsko-pomorskiego marszałka Piotra Całbeckiego zgodził się ją ponownie rozpatrzyć. - Problemem dla służb ochrony środowiska są podobno tak zwane łąki ramienicowe, złożone z podwodnych kolonii glonów, które mogą rzekomo ucierpieć podczas operacji nawadniania jezior. Uważam jednak, że rozsądek w tej sprawie musi zwyciężyć - powiedział w czwartek Piotr Całbecki. - Nawet, jeśli taka roślinność rzeczywiście występuje w naszych jeziorach, to dramatyczne obniżanie się poziomu wody - w jeziorze Ostrowskim lustro wody obniżyło się w ostatnim czasie o 2 metry - także jej nie służy. Liczę, że wkrótce zapadnie pozytywna decyzja. Stale współpracujemy w tej kwestii z samorządem województwa wielkopolskiego - podkreślił kujawsko-pomorski marszałek.