Do zwycięstwa wystarczy zwykła większość głosów, a nowy burmistrz sprawować będzie swój urząd do końca obecnej kadencji władz samorządowych w roku 2014. W pierwszej turze, która odbyła się 9 września, Banasik uzyskał 1323 głosy poparcia, a Łańcucka 991; do urn poszło 3840 mieszkańców Lipna, czyli 31,77 proc. z ok. 12 tys. wszystkich uprawnionych do udziału. Przedterminowe wybory w Lipnie zarządzono, gdyż dotychczasowy burmistrz - Janusz Dobroś - został prawomocnie uznany przez sąd za kłamcę lustracyjnego. Jako pierwszy taki werdykt wydał w październiku 2010 roku Sąd Okręgowy w Toruniu. Wyrok w pierwszej instancji zapadł tuż przed wyborami, w których burmistrz ubiegał się o reelekcję. Ocena sądu nie zmniejszyła mu poparcia - Dobroś wygrał już w pierwszej turze, uzyskując poparcie prawie 70 proc. głosujących. Samorządowiec odwołał się od orzeczenia, ale Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał decyzję podjętą w pierwszej instancji. Tym samym prawomocnie uznał za dowiedzione, że Dobroś od 1985 roku był tajnym i świadomym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Kuba". Dobroś nie złożył jednak mandatu burmistrza, mimo wezwania go do tego przez wojewodę. Argumentował, że miał prawo piastować urząd do czasu zakończenia całej procedury prawnej, łącznie z kasacją. Wniosek wojewody o wygaszenie mandatu Dobrosia, skierowany do rady miasta, został rok temu odrzucony przez radnych. Skutkiem tego było wydanie we wrześniu 2011 r. przez wojewodę tzw. decyzji zastępczej o pozbawieniu go funkcji, ale i w tym przypadku radni się sprzeciwili, kierując sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ostatecznie skarga kasacyjna Dobrosia została oddalona przez Sąd Najwyższy na początku lipca. Dobroś w 1985 roku pracował w Wojewódzkim Zakładzie Gospodarki Materiałowej w Skępem koło Lipna i miał spotykać się kilkakrotnie z oficerami SB, by przekazywać raporty i przyjmować zadania do wykonania. Sprawa wyszła na jaw, gdy wystartował w wyborach do parlamentu w 2007 roku z listy PiS. Złożone wówczas oświadczenie lustracyjne zakwestionowane zostało przez IPN. Burmistrz, znany w Lipnie działacz NSZZ "S", od początku kwestionował prawdziwość dokumentów zachowanych w archiwach SB. Sąd przekonała jednak ekspertyza grafologa, potwierdzająca autentyczność jego pisma na dokumentach archiwalnych, a także zeznania byłego funkcjonariusza SB, który potwierdził fakt współpracy samorządowca z tą służbą w latach 80.