10 marca mieszkaniec podmogileńskiej Bystrzycy 26-letni Jakub N. zostawił w prywatnej myjni Maxi-Car przy ul. Chrobrego w Mogilnie jaguara do umycia i wyczyszczenia. Autem tym Jakub N. świadczy usługi wożenia par do ślubu - takie też logo widniało na samochodzie. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jego właściciel miał po oddaniu auta do myjni pojechać do Gniezna po obrączki. W myjni był tylko pracownik, 21-letni Mikołaj M. z Mogilna. Ma ksywkę Pener. Właściciela myjni Pawła O. nie było, przebywał poza zakładem. W pewnym momencie Mikołaj M. otrzymał telefon od kolegi z Rynku, uruchomił jaguara i odjechał w kierunku miasta. Z ul. Chrobrego do Rynku jest około 2,5-3 km. Zostawił włączony telewizor w poczekalni i włączony piecyk. Wszystko wyglądało tak, jakby ktoś tylko na chwilę wyszedł i zaraz wróci. Przy myjni znajduje się poczekalnia. Jak ktoś przyjechał umyć samochód, mógł tam wypić kawę i poczekać w ciepłym pomieszczeniu za samochodem. Przygnieciony pasażer Dyżurny mogileńskiej komendy o tym, co wydarzyło się kilkanaście minut później, dowiedział się telefonicznie od jednego z mieszkańców ul. Benedyktyńskiej. Około 13:30 ul. Benedyktyńską z zawrotną prędkością od strony centrum miasta pędził srebrny jaguar. Taką prędkość rozwinął kierowca dosłownie na odcinku 300 m, bo tyle dzieli Rynek od miejsca wypadku. Jak wstępnie ustaliła policja, wjeżdżając w łuk drogi, tuż przy mogileńskiej farze, kierowca wskutek niedostosowania prędkości do warunków atmosferycznych stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na prawą stronę jezdni, odbił się od krawężnika i zjechał na lewą stronę drogi. Centralnie uderzył w prawidłowo jadącego od strony klasztoru renault scenic. Siła uderzenia była tak ogromna, że przód renault został całkowicie zmiażdżony. Natomiast jaguar odbił się, uderzył w ogrodzenie i spadł w dół po nasypie do ogrodu. Za kierownicą jaguara siedział pracownik myjni Mikołaj M, a na siedzeniu pasażera zabrany z Rynku 19-letni Przemysław P. z Mogilna. Nadwozie auta przygniotło Przemysława P. Pomóc mu w wydostaniu się z pojazdu próbowali mieszkańcy ul. Benedyktyńskiej (świadkowie zdarzenia), którzy do czasu przyjazdu strażaków z KP PSP w Mogilnie podtrzymywali auto, które częściowo opierało się na skarpie. Przybyli na miejsce zdarzenia strażacy pod dowództwem aspiranta Pawła Obiały wspólnie ze znajdującymi się przy jaguarze mężczyznami podnieśli samochód, a zespół pogotowia ratunkowego ewakuował rannego. Kierowca jaguara znajdował się na zewnątrz. Wszyscy poszkodowani trafili do szpitala w Inowrocławiu. Kierowca jaguara Mikołaj M. doznał ogólnych potłuczeń ciała i obrażeń. Po dokładnych badaniach okazało się, że został tylko poturbowany i jeszcze tego samego dnia wypisano go ze szpitala. Znacznie gorzej z wypadku wyszedł pasażer w jaguarze Przemysław P., który oprócz ogólnych potłuczeń ciała doznał też m. in. złamania miednicy. Renault scenic kierował naczelnik wydziału budownictwa Starostwa Powiatowego w Mogilnie, 54-letni Andrzej S. Doznał złamania ręki oraz ogólnych potłuczeń i obrażeń. Naczelnik jest praktycznie sąsiadem prywatnej myjni. Mieszka kilkadziesiąt metrów od niej. Właściciel w Niemczech Redakcja chciała skontaktować się z właścicielem myjni Pawłem O., jednak nie zastano go w domu. Jego mama poinformowała, że syn był w drodze do Niemiec i wróci do domu dopiero dzisiaj. Nie chciała nam dać telefonu do syna, gdyż jak mówiła, nie chce, aby się jeszcze bardziej denerwował całą tą sytuacją. Mikołaj M. pracował w zakładzie na umowę o dzieło od stycznia tego roku, był na okresie próbnym. Był jedynym pracownikiem, miał tylko za zadanie mycie samochodów. Od jednego z częstych bywalców myjni wiadomo, że klienci nie zostawiali samochodów w myjni. Wyjątek był wtedy, gdy prana była tapicerka, właściciel auta przyprowadzał je rano i odbierał po południu. Z właścicielem jaguara Jakubem N. nie udało się skontaktować. Uniki kierowcy Mikołaja M. podczas rozmowy telefonicznej zapytał: - A jak bym nie był zainteresowany(rozmową-przyp.red.)? Reporter poinformował, że chce zadać mu tylko kilka pytań. Rozmówca powiedział: - To ja bym pozostał przy tym, póki co. (...) Na razie jeszcze nie ma o czym (rozmawiać-przyp.red.). Feralne miejsce To drugi w ciągu tygodnia wypadek w tym samym miejscu na ul. Benedyktyńskiej. Przypomnijmy, że w ubiegły poniedziałek 5 marca na tym samym zakręcie ulicy kierowca vw golfa nie zachował należytej ostrożności, ściął znak drogowy, kosze na śmieci, odbił się od drzewa i niszcząc zabytkowy żelazny parkan wpadł do ogrodu. Jak powiedział rzecznik prasowy KPP Mogilno podkom. Tomasz Rybczyński, policjanci otrzymali mnóstwo sygnałów od mieszkańców miasta i gminy Mogilno, którzy wyrażali swoje obawy związane ze stanem bezpieczeństwa ruchu drogowego na tej ulicy. Ulica jest częścią drogi wojewódzkiej nr 254 Brzoza - Wylatowo. - Doskonale je rozumiemy i podzielamy. Rozpoczęliśmy już inicjatywę na rzecz podjęcia przez zarządcę drogi (Zarząd Dróg Wojewódzkich) określonych działań, mających na celu zamontowanie urządzeń ochronnych. Jednocześnie chciałbym wskazać, że policjanci prewencji i ruchu drogowego objęli szczególnym nadzorem ten odcinek drogi - ulicy Benedyktyńskiej - mówi rzecznik prasowy policji.