Sprawę w trybie wyborczym wytoczył Banaszak. Kandydata PiS oburzyła wypowiedź Mężydły w programie TVN24, że za jego prezesury z konta toruńskiego Polmosu zniknęło 12 milionów złotych. Przed toruńskim Sądem Okręgowym w sobotę Banaszak zeznał, że pieniądze z konta Polmosu nie zostały nielegalnie wydatkowane, a przeznaczono je na zakup urządzeń i surowców do produkcji. Mężydło przed sądem tłumaczył, że do swojej opinii doszedł czytając dokumenty dotyczące spółki, a nie jest ekonomistą. Sąd uznał racje Banaszaka, nakazując Mężydle przeproszenie rywala w TVN24 i toruńskich mediach. W uzasadnieniu postanowienia podkreślono, że Mężydło przed ferowaniem pochopnych i krzywdzących ocen powinien zasięgnąć opinii fachowca, a jako poseł nie powinien postępować nierozważnie i pod wpływem impulsu. Orzeczenie, po oddaleniu zażalenia przez sąd drugiej instancji, stało się prawomocne. Mężydło i Banaszak w obecnej kampanii wyborczej dwukrotnie ścierali się przed sądem. Za pierwszym razem, to Mężydło wytoczył sprawę Banaszakowi za rozpowszechnianie informacji, że donosił na niego i toruńskich samorządowców do szefa CBA i koordynatora służb specjalnych. Wówczas w sądzie pierwszej i drugiej instancji wygrał Mężydło.