Męczarnie daniela. Leśnicy grzmią: To barbarzyństwo
Uwięzione w sidłach zwierzę zauważył spacerujący lasem pracownik służby leśnej i w porę wezwał ratunek. Leśnicy, którzy byli na miejscu i widzieli cierpienie daniela mówią wprost: To barbarzyństwo. Sprawa ma trafić na policję.
Do zdarzenia doszło w weekend w lasach Nadleśnictwa Jamy na terenie miejscowości Biały Bór w gminie Grudziądz (Kujawsko-Pomorskie).
Jeden z leśników znalazł tam zaplątanego we wnyki byka daniela. Zwierzę było wycieńczone i przerażone. Mężczyzna natychmiast zaalarmował służby, by pośpieszyły z ratunkiem.
Konieczna była interwencja lekarza weterynarii, aby najpierw móc uśpić zwierzę, a następnie uwolnić go ze śmiertelnej pułapki.
"Jest to zdarzenie dramatyczne, ponieważ od dłuższego czasu na terenie nadleśnictwa nie odnotowywaliśmy zdarzeń dotyczących kłusownictwa. Dzięki szybkim i zdecydowanym działaniom, zwierzę to zostało szczęśliwie uwolnione" - przekazało Nadleśnictwo Jamy.
Leśniczy Mateusz Cieślakiewicz powiedział "Gazecie Pomorskiej", że wnyki zostały skonstruowane domową metodą, ze stalowej linki.
- Były umieszczone w miejscu migracji zwierząt. Daniel zaplątał się porożem w ten drut. Takie działanie prowadziło do długiego cierpienia i męczarni. Nie pojmuję takich metod. Nie chciałbym spotkać sprawcy tego barbarzyństwa na swojej drodze - przyznał.
"Jesteśmy wstrząśnięci, że nadal istnieją tacy ludzie, którzy wykorzystują bestialskie metody i skazują zwierzynę na cierpienie w tak drastyczny sposób" - napisało nadleśnictwo.
Sprawa ma trafić na policję. Za kłusownictwo grozi kara grzywny, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do roku.