Po wizycie na policji chłopak pojechał do przychodni, by obejrzał go lekarz. Niestety wizyta skończyła się w poczekalni. Według lekarza, pobity student domagał się obdukcji i dlatego nie został przyjęty. - Nie jestem upoważniony do wystawiania obdukcji. Skierowałem go do sąsiedniej przychodni - tłumaczył lekarz. Student zapewnia, że na obdukcji mu nie zależało - chciał się jedynie przekonać, czy wszystko z nim w porządku. Rodzina chłopaka już zapowiedziała, że zgłosi sprawę do prokuratury. Jak udało się ustalić reporterowi radia RMF FM, lekarz już wcześniej zmieniał pracę, bo był podejrzany o nieudzielenie pomocy dziecku.