"Mężczyzna przechodził przez jezioro. Załamał się pod nim lód. Zobaczył to inny mężczyzna na brzegu - wziął drabinę, ruszył na pomoc i także załamał się pod nim lód. Zobaczyła to kobieta - wzięła drabinę i sytuacja znów była taka sama. Pod czwartą osobą - również mężczyzną, który ruszył na pomoc bez niczego - lód także się załamał" - powiedział PAP rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu kpt. Arkadiusz Piętak. Ostatnia z osób wydostała się z wody samodzielnie. Dwie kolejne wydostali na powierzchnię strażacy-ochotnicy. Mężczyznę, który jako pierwszy przechodził przez jezioro, wydostali spod lodu strażacy ze Świecia. "Ten mężczyzna, pomimo trwającej kilkadziesiąt minut resuscytacji krążeniowo-oddechowej, zmarł. Życiu pozostałych osób nie zagraża niebezpieczeństwo. Nie mam informacji, żeby zadecydowano o konieczności przetransportowania ich do szpitala" - dodał rzecznik. Strażacy przestrzegają przed wchodzeniem na lód - szczególnie teraz, gdy trwa okres roztopów. "Tafla lodu jest różnej grubości na jednym akwenie wodnym. Lód jest zdradliwy. Rozsądek i logika podpowiada, żeby na niego nie wchodzić. W jednym miejscu na jeziorze będzie można jeździć po lodzie samochodem, a w innym miejscu załamie się pod dzieckiem. Nie znamy celu, w którym mężczyzna znalazł się na zamarzniętym jeziorze" - wskazał kpt. Piętak. Na miejsce zostało zadysponowanych dziewięć zastępów straży pożarnej, pogotowie ratunkowe, śmigłowiec LPR oraz grupa ratownictwa wodno-nurkowego z Bydgoszczy. Tomasz Więcławski