Bardzo trudno oszacować jak wysokie straty wyrządziły woda i ogień. Wydział zarządzania kryzysowego obliczył jedynie, ile terenów znalazło się pod wodą Drwęcy i Noteci. To około kilkuset hektarów użytków zielonych, za które nikt nie dostanie odszkodowania. Są to bowiem naturalne tereny zalewowe i wszyscy, którzy tam gospodarują robią to na własne ryzyko. Nikt nie liczy jednak powierzchni pól zalanych przez obfite ostatnio deszcze a to poważny problem. Na oczyszczanie rowów melioracyjnych nie ma pieniędzy a woda, która długo stać będzie na obsianych już polach może spowodować spore straty. Nie ma też dnia, aby strażacy nie wypompowywali wody z piwnic gospodarstw. Tymczasem w ciągu ostatnich kilku dni strażakom przybył jeszcze jeden problem. Codziennie wzniecanych jest kilkanaście pożarów na łąkach. Codziennie płonie około 10 hektarów traw. Nikt nie przejmuje się zakazami i corocznymi apelami, aby tego nie robić. Strażacy wiedzą, że to dopiero początek. Przyjdą takie dni, gdy takich pożarów gasić będą dziesiątki w ciągu jednej doby.