Ponie składowisko opon w Raciniewie koło Unisławia. Obok znajdują się inne zakłady. Teren jest gęsto zabudowany. Składowisko ma ok. 1,5 ha. Palą się opony na obszarze ok. 700 m2. Rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej PSP poinformował, że na miejscu działa już 60 zastępów straży pożarnej. Z żywiołem walczy ok. 200 strażaków. - Z ogniem walczą zastępy PSP i OSP z całego województwa, zastępy ratownictwa chemicznego i cysterny. Akcją dowodzi zastępca komendanta wojewódzkiego PSP. Zbudowaliśmy trzy magistrale wodne, budujemy kolejne, gdyż zaraz wyczerpią się zbiorniki naturalne - tyle idzie wody - mówił mł. bryg. Piętak. Strażacy cały czas sprawdzają jakość powietrza w okolicy, a dzięki specjalistycznym systemom i sprzętowi wiedzą, czy chmura dymu unosząca się nad miejscowością jest szkodliwa i jak bardzo jest szkodliwa. - Nie tylko gasimy pożar, ale chronimy także znajdujące się w sąsiedztwie zakłady - przekazał rzecznik prasowy. Ocenił, że strażacy będą pracowali w tym miejscu jeszcze kilkanaście godzin. Służby apelują do mieszkańców, aby nie opuszczali domów i zamykali okna z uwagi na dym powstały w wyniku spalania opon. Nielegalne składowisko Wójt gminy Unisław Jakub Danielewicz powiedział wcześniej, że składowisko jest nielegalne, od dawna zwracano uwagę na to, iż jest za duże. Dodatkowo składujący opony przedsiębiorca był karany finansowo (2,5 mln zł kary). Przyznał, że strażacy walczą z żywiołem z ogromnym poświęceniem. Ważny jest czas i opanowanie ognia, gdyż obok znajdują się m.in. dwie stolarnie, stacja benzynowa i zakład produkcji maseczek. - Dzwonił do mnie wiceminister klimatu Jacek Ozdoba, który będzie zwracał się w poniedziałek do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, żeby osobiście nadzorował dochodzenie nad przyczynami tego pożaru - podkreślił Danielewicz. Wójt nie przesądził o przyczynie katastrofy, ale przyznał, iż kolejne etapy toczącego się postępowania wobec przedsiębiorcy, który był upominany, zbiegły się w czasie z wybuchem pożaru.