Edward K. mieszkał w Głęboczku. Był kawalerem. Znajomi określają go typem twardziela. Wysoki, kościsty, silny mężczyzna. Mówią też, że był dobrą duszą. - Naprawdę inteligentny facet. Z zawodu był technikiem mechanikiem. Na trzeźwo można z nim było porozmawiać na poważne tematy - mówi kolega Edwarda K. Właśnie skłonność do alkoholu wpędzała go w niebezpieczne sytuacje. Często widziano go śpiącego przy drodze. Miał też przed laty tragiczny wypadek komunikacyjny. Przeszedł wówczas trepanację czaszki. Lekarze stwierdzili zgon i trafił do prosektorium. Tam się jednak przebudził. Wcześniej stracił także dłoń przy śrutowniku. Zanim nadeszła pomoc, przez wiele godzin klęczał przy maszynie. Ból był okropny, wykrwawiał się, ale nie zemdlał. Bardzo lubił pływać w pobliskim jeziorze. Znał te wody jak mało kto. Przyjeżdżał na rowerze, rozbierał się i opływał akwen dookoła. Dbał też o estetykę brzegów. Na drzewach zainstalował kosze z worków, aby nikt nie rzucał śmieci w zarośla. W niedzielę około 1730 Edward K. przyjechał nad swoje jezioro. Oparł rower o drzewo i zdjął rzeczy. Przeszedł na pomost, z którego skoczył do wody. - Po przepłynięciu około 60 metrów zniknął pod powierzchnią wody - podaje Monika Kachel-Wiśniewska, oficer prasowy nakielskiej policji. Płynącego Edwarda K. widział świadek. Usłyszał dramatyczny głos topiącego się człowieka, który zdążył krzyknąć swoje nazwisko. Mężczyzna rzucił się za tonącym do wody, ale nie udało mu się w porę do niego dotrzeć. - Na miejsce przybyli policjanci oraz straż pożarna z Szubina i Rynarzewa. Do 20.30 nie udało się wydobyć ciała mężczyzny - informuje rzecznik policji. Jednym z płetwonurków szukających ciało Edwarda K. był komendant gminny OSP Leszek Gutkowski. - Widoczność była kiepska. To jest raczej bagienko niż jezioro. Nie jest głęboko, ok. 2, 3 metrów, ale na dnie jest ponad metrowa warstwa mułu - opisuje Leszek Gutkowski. Miejscowi podają także, że jezioro może mieć również drugie dno. W poniedziałek akcję poszukiwawczą wznowiła ekipa płetwonurków z PSP w Bydgoszczy. Im także nie udało się odnaleźć ciała. Akcja kontynuowana była również we wtorek i środę. Ciało Edwarda K. wyłowiono w środę. Dwa lata temu w jeziorze w Głęboczku utonął młody chłopak, który przyjechał na wakacje. Chociaż szybko został wyłowiony, a na miejscu był lekarz, nie udało się go uratować. - Dlatego zwracamy się z prośbą o zachowanie szczególnej ostrożności podczas wypoczynku nad zbiornikami wodnymi, korzystanie wyłącznie ze strzeżonych kąpielisk oraz niepozostawianie dzieci bez opieki - apeluje Monika Kachel-Wiśniewska. - Jednocześnie przypominamy rodzicom i opiekunom, że to oni odpowiadają za bezpieczeństwo swoich dzieci - dodaje. Autor: Tomasz Rogacz