Inicjatorzy referendum zbierali podpisy do 13 sierpnia. Chwalili się, że mają ich prawie 15 tysięcy. Kilka dni temu do prokuratury wpłynęło doniesienie o możliwych fałszerstwach. Nieoficjalnie wiadomo, że już kilkanaście osób zgłosiło nadużycia przy zbieraniu podpisów. Poinformowały śledczych, że ich nazwiska znajdują się na liście, choć się pod nią nie podpisały. Prokuratorzy podejrzewają, że nawet kilka tysięcy podpisów mogło zostać skopiowane z innych list. Jeżeli podejrzenia oszustwa się potwierdzą, osoby za nie odpowiedzialne będą mogły trafić za kraty nawet za pięć lat. Komisarz wyborczy, który także zajmuje się tą sprawą, zdecyduje teraz, czy referendum zostanie przeprowadzone. Paweł Balinowski