Karetki pogotowia problem z przejechaniem przez most miały już kilka razy, choć były to raczej niewielkie utrudnienia. Jednak ostatnio na drugą stronę Wisły przejechać nie mogli strażacy jadący do pożaru. Na zakorkowanych po zwykłej stłuczce trzech pasach zabrakło miejsca, by przepuścić wozy gaśnicze. Akcję ze zgrozą obserwowało wielu kierowców. Cuda się dzieją! Straż nie może przejechać, próbują na sygnale a tu nic. Teraz przejechać to naprawdę niezły wyczyn - komentują świadkowie. Kierowcy pogotowia i wozów strażackich dodają, że teraz trzeba mieć nerwy ze stali. Jest o wiele większe ryzyko, że się uszkodzi komuś samochód, bo jest zwyczajnie ciasno. - Ludzie się boją zjeżdżać, bo nie potrafią wyczuć, ile im miejsca zostało - mówią w rozmowie z reporterem RMF FM, Tomaszem Fenske. Poprzednia organizacja ruchu umożliwiała "przebicie się" przez korek jeszcze przed mostem, chociażby po pasach zieleni czy torach tramwajowych; ruch na samym moście odbywał się już płynnie. Jednak od kiedy korki przeniosły się na most - takiej możliwości strażacy już nie mają. Efekt? Normalnie na drugą stronę Wisły jechaliśmy 5 minut, ostatnio, po zmianie organizacji ruchu, 10 minut - oceniają. Dowódca jednostki, która utknęła na moście, brygadier Janusz Irwan zauważa, że dobrym pomysłem byłoby zlikwidowanie zwężających jezdnię barierek. - Dałoby to nam dodatkowy metr. To już ułatwiłoby nam wymijanie się. Trzeba pamiętać, że pogotowie czy policja może się jeszcze jakoś zmieszczą, ale nasze wozy są po prostu duże i to jest problem - mówi. Jego koledzy przypominają, że kiedyś na moście nie było barierek. Rzeczniczka Miejskiego Zarządu Dróg w Toruniu, Agnieszka Kobus-Pęńsko przyznaje, że powrót do poprzedniej organizacji ruchu na razie nie jest brany pod uwagę. Drogowcy zapowiedzieli jednak, że wkrótce spotkają się z przedstawicielami wszystkich służb, by wysłuchać ich opinii. Trzy pasy na moście będą testowane jeszcze przez ponad miesiąc.