Karolina, Katarzyna i Kamila Kapuścińskie - trojaczki z Brudzynia 9 sierpnia obchodziły 18. urodziny. Również 9 sierpnia urodziny obchodzi czwarta siostra, Agata, która urodziła się sześć lat później, ale tego samego dnia co starsze siostry. - Jak tak wyszło, nie wiem, trojaczki były wcześniakami, a Agatę urodziłam po terminie, wszyscy pytali, jak to zaplanowaliśmy z mężem - wspomina z uśmiechem matka dziewcząt Justyna, która wspólnie z mężem Januszem wychowuje dzieci. Potrójna gra Do podstawówki i gimnazjum dziewczyny chodziły w Janowcu. Nauczyciel wychowania fizycznego Leszek Stachowiak zaszczepił w nich miłość do siatkówki i to ona zdecydowała o dalszej edukacji. - Chciałyśmy nadal grać, pojechałyśmy na trening do klubu CHTPS i zaraz zaproponowano nam grę w tym klubie - opowiada Kasia. By rozwijać swoją pasję w Chodzieży, zdecydowały się na życie w internacie i naukę w chodzieskim Liceum Ogólnokształcącym. Mimo że po sześciogodzinnych zajęciach musiały jeszcze uczestniczyć w dwugodzinnym treningu i po powrocie do internatu siadać do książek, by przygotować się do zajęć, nigdy nie chciały rzucić siatkówki. Los jednak sprawił, że z przyczyn finansowych klub został rozwiązany. Wtedy dziewczyny dostały propozycję z klubu z Piły, jednak to wiązałoby się ze zmianą szkoły i to przed maturą. Uznały, że w tym wypadku pozostaną w Chodzieży, tam przygotują się do egzaminu dojrzałości. O tym, że dziewczęta są bardzo sumienne i obowiązkowe świadczyć może chociażby to, że odnosiły sukcesy edukacyjne i są najlepsze w klasie. Siatkówka, rozwiązanie klubu, sportowa kariera, sukcesy zespołu, wszystko to sprawiło, że pozostał niedosyt. - Kiedy jest mecz w telewizji, to wiadomo, że nie ma szans, by obejrzeć coś innego. Kasia nastawia budzik i nawet kiedy rozgrywki są o 2. 00 czy 3. 00 w nocy ona siada i ogląda - opowiada pani Justyna. Nie są takie same Dziewczęta zapewniają, że różnią się bardzo charakterem, mniej różnic dostrzega się w wyglądzie zewnętrznym. - Mama nas rozpoznaje, tata czasami ma z tym problem - przyznają trojaczki. To, że dla większości są wręcz identyczne doprowadzało do różnych, zabawnych, a czasami nawet nerwowych sytuacji. - Na meczach sędziowie gwizdali, dochodziło nawet do kłótni, bo twierdzili, że nie zmieniamy miejsc i gramy wciąż na tych samych pozycjach - wspomina Kamila. Karolina opowiada o rozpoczęciu roku szkolnego w Chodzieży. Tu, w Janowcu już nie wzbudzały takiej sensacji, a tam: - Chodzili za nami, obserwowali, robili zdjęcia. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy podobne, że bliźniaczki są rzadkością, a co dopiero nasz trzyosobowy zespół - mówi z uśmiechem. Dziewczyny zapewniają, że nie wykorzystują tego, że są tak bardzo podobne do siebie, a przynajmniej starają się tego nie robić. Nie zastępują się przy odpowiedzi w szkole, na randki też nie wybierają się zamiast siostry. Rzadko chodzą całą trójką, by nie budzić sensacji, czasami jednak ubiorą się w to samo, żeby sprawdzić reakcję innych. Opowiadają, że do trzech lat rodzice ubierali je identycznie, a później już się buntowały. Trzy dziewczyny w 3D Mówią, że w ich przypadku nie ma silnych współzależności, jak często zauważa się to w odniesieniu do bliźniąt. One mają zupełnie inne charaktery, sprzeczają się, mają różne odczucia. - Słyszymy, że bliźniaczki mówią, że jednocześnie odczuwają ból, strach i inne doznania, u nas jednak tak nie jest - opowiadają dziewczyny. Wybór tego samego liceum, wspólny pokój w internacie tłumaczą zamiłowaniem do siatkówki, wspólne plany studiowania kosmetologii uznają za kolejne zainteresowanie, które się zbiegło. Na razie, jednym głosem mówią też, że najpierw matura, studia, o zakładaniu rodziny, mężach, dzieciach nie chcą na razie nawet słyszeć. - Do tej pory nasze życie toczyło się pomiędzy nauką a treningami i jeszcze podróżami pomiędzy domem a internatem. Nasze życie polegało na ciężkiej pracy na parkiecie i nauce - mówi Kasia. Od kilku dni wizerunek dziewcząt reklamuje wrześniowe otwarcie kina 3D w Wągrowcu. - Zadzwonili i zaproponowali nam udział w promocji kina 3D - relacjonują. Pojechały, była sesja zdjęciowa, której najbardziej nie lubi Karolina, i tak oto trojaczki z Brudzynia stały się twarzami nowoczesnego kina w Wągrowcu. Dalszym posunięciem było zgłoszenie udziału w konkursie Miss lata na Pałukach organizowanego przez Miejski Dom Kultury w Wągrowcu. - Chcemy zobaczyć jak zareaguje publiczność - mówią. Trzy charaktery Kamila przyznaje, że fajnie byłoby wrócić do gry w siatkówkę. Siostry postrzegają ją jako najbardziej uległą spośród trójki. Mama zauważa u niej nadopiekuńczość. - Jest taką mamuchą dla pozostałych dziewczyn - mówi. Kasia nie lubi planować, bo nie znosi, jeśli coś nie wypali, dlatego woli brać każdy dzień takim, jakim daje go życie. Przyznaje, że jest bardzo porywcza, potrafi zdenerwować się o byle co, najczęściej o brak porządku, bo pod tym względem, co potwierdzają siostry, jest straszną pedantką, wszystko musi być wysprzątane i na swoim miejscu. Siostry przyznają, że jest najbardziej narwana, mama poświadcza, że Kasia wyznaje zasadę, że co dzień przyniesie - to będzie. Karolina, zdaniem mamy, jest najbardziej wybuchowa, zdaniem sióstr - najbardziej pyskata. Dziewczęta stwierdziły też, że to właśnie Karolina jest największą bałaganiarą. Ona sama jednak tłumaczy, że na sprzątanie często brakowało jej po prostu czasu. Przyznaje, że nie ma jeszcze planów na przyszłość, na pewno matura i studia, obojętne jest jej, czy dalsze swoje życie zwiąże z prowincją, czy też z dużym miastem. Justyna Kapuścińska, matka czterech córek krótko stwierdza, że każda ma inny charakter i do każdej trzeba docierać w inny sposób.