Program "Owoce w szkole" realizowany jest przez Agencję Rynku Rolnego z myślą o uczniach szkół podstawowych klas od I do III. W województwie kujawsko-pomorskim 518 szkół wyraziło początkowo chęć przystąpienia do programu, ostatecznie umowy podpisało 265 szkół. Sześć firm z województwa kujawsko-pomorskiego wyraziło chęć dostarczania owoców i warzyw, jednak ostatecznie cztery z nich zrezygnowały, a te, które pozostały, nie były w stanie zaspokoić potrzeb wszystkich szkół w województwie. Program polega na tym, że w dziesięciu wybranych tygodniach w semestrze dzieci z klas I, II i III będą mogły skorzystać z warzyw i owoców. W jednej porcji znajdować się będzie jabłko, marchewka pokrojona w słupki, gruszka, papryka, sok owocowy lub warzywny, pokrojone ogórki i rzodkiewka. Latem gruszki zostaną zastąpione przez truskawki. Jedną z firm, która początkowo zamierzała przystąpić do programu, był Rol-Sad z Lubostronia. Firma planowała dostarczać owoce do szkół w okolicy, zwłaszcza z gmin Barcin i Łabiszyn. - Okazało się, że przepisy są bardzo restrykcyjne - wyjaśnia Wojciech Niedbalski z Rol-Sadu. - To dla nas jak kłody pod nogi. Myśleliśmy, że będzie można stosować zamienniki. Zamiast papryki dodatkowe jabłko, ale okazało się, że nie można. Poza tym są ścisłe wymogi dotyczące krojenia i pakowania. Marchewka i ogórek mają być pokrojone w słupki. Do tego trzeba specjalistycznych i drogich maszyn. Poza tym jesteśmy producentem jabłek, a udział tego owocu w programie jest bardzo mały, bo w semestrze na jedno dziecko przypadają tylko 23 jabłka. Zaczęliśmy się wczytywać w szczegóły związane z wymogami i stwierdziliśmy, że nie podołamy. W powiecie żnińskim spośród 22 szkół, które zgłosiły chęć przystąpienia do realizowania programu Owoce w szkole, umowy na dostarczanie owoców i warzyw podpisało 17 szkół. Pięć szkół pozostało bez dostawcy. Oprócz Szkoły Podstawowej nr 1 w Barcinie, Szkoły Podstawowej w Ojrzanowie i Szkoły Podstawowej w Gościeszynie w takiej sytuacji znalazł się Zespół Szkół w Lubostroniu. - Ten program tylko w teorii jest taki interesujący - mówi Alina Borkowska, dyrektor szkoły w Lubostroniu. - Zapowiedzi były takie szumne, wszystko ładnie, pięknie, ale okazało się, że regulamin jest tak skonstruowany, że firmy nie są w stanie spełnić wymogów. Alina Borkowska o problemach, jakie mają firmy, które początkowo chciały przystąpić do programu, dowiedziała się krótko przed 12 października, czyli przed ostatecznym podpisaniem umowy szkoły z firmą. Nie było czasu, żeby rozpocząć rozmowy z innymi firmami. Henryk Igliński, dyrektor Oddziału Terenowego Agencji Rynku Rolnego w Bydgoszczy, dziwi się, że tyle firm zrezygnowało. Podkreśla, że warunki były znane od samego początku. - Teraz tylko dwie firmy w województwie kujawsko-pomorskim pozostały na placu boju - wyjaśnia Henryk Igliński. - Firmy, które się na początku do nas zgłosiły, zrobiły to dobrowolnie, warunki od początku określone były w rozporządzeniu Rady Ministrów. Później te firmy określały powody rezygnacji. Tłumaczyły, że nie mają mocy, że jest problem związany z logistyką, skarżyły się na zbyt długi okres oczekiwania na wynagrodzenie. Mało inwencji wykazały. Ale może zobaczą, jak to teraz funkcjonuje i włączą się do programu w drugim semestrze. Firmy, które zechciałyby przystąpić do realizacji programu w kolejnym semestrze, mają czas do 16 listopada na zgłoszenie się w Agencji Rynku Rolnego. Wówczas od 1 lutego przyszłego roku będą mogły dostarczać owoce i warzywa do szkół, z którymi podpisałyby umowę. W pierwszym semestrze wiele szkół w powiecie uratowały firmy z Wielkopolski, które dostarczały im już wcześniej mleko. Są to firma P.H.U.P Poldrób spółka z o.o. z Gniezna i Zakład Przetwórstwa Mleka Mlecz spółka z o.o. z Wolsztyna.