"Interwencja": Kłóciła się z partnerem, auto wyłowiono ze stawu. Gdzie jest Monika?
Monika Wilgorska Stanewicz jest poszukiwana od dwóch miesięcy. Kobieta zaginęła na początku lipca, po spotkaniu z Mariuszem Pikułą, z którym rozstała się kilka dni wcześniej. Rodzina 42-latki twierdzi, że kobieta była bita i szantażowana przez partnera. Mężczyzna, który widział panią Monikę po raz ostatni, w rozmowie z "Interwencją" zabrał głos w tej sprawie.
42-letnia Monika Wilgorska-Stanewicz pochodzi z okolic Torunia, jest po rozwodzie. Ma 11-letnią córkę.
W 2019 roku Monika poznała w internecie Mariusza - zamożnego przedsiębiorcę ze Śląska. Też rozwodnika. Ojca dwóch synów. Rok temu postanowiła się do niego wprowadzić. Ale jak twierdzą jej bliscy, w związku ostatnio nie układało się dobrze.
"Były sprzeczki"
- To są zdjęcia, które siostra mi wysłała wtedy, kiedy się Mariusz awanturował. Siniaki, twarz taka jakby opuchnięta - pokazuje fotografie Dorota Jóźwiak, siostra zaginionej.
- Były sprzeczki, jak w każdej rodzinie, w każdym domu… - przyznaje Mariusz Pikuła.
- Uderzył pan ją kiedykolwiek?
- Nie.
- Żadnej przemocy?
- Nie.
- Groził jej, że nie odejdzie od niego, a gdy odejdzie, to w worku - twierdzi Elżbieta Wilgorska, matka zaginionej.
Siostra Dorota Jóźwiak mówi, że po zaginięciu siostry znalazła jej pamiętnik, "w którym opisuje przemoc i to w jaki sposób znęcał się nad nią jej partner".
"Uderzałeś mnie w twarz, ciągnąłeś za włosy, okładałeś rękoma po plecach, wyzywałeś… słowami kurwa, franca, suka, szmata" - brzmi fragment wpisu w pamiętniku.
- Ja bym chciał zobaczyć to fizycznie i wiedzieć, kiedy to Monika napisała - mówi Mariusz Pikuła.
"Mieliśmy porozmawiać o tym, co się stało"
Pod koniec czerwca tego roku 42-letnia Monika i Mariusz rozstają się. Kobieta wzywa policję. W asyście funkcjonariuszy pakuje swoje rzeczy i wraca w rodzinne strony. Kilka dni później nieoczekiwanie postanawia jednak ponownie przyjechać na Śląsk. Nigdy już nie wraca do domu.
- Rano o godzinie mniej więcej 6 dostałam SMS-a od niej, że jadę do Myszkowa rozmówić się z Mariuszem, spróbować z nim załagodzić sytuację, coś takiego - relacjonuje siostra Dorota Jóźwiak.
- Nie. Mieliśmy porozmawiać o tym, co się stało, dojść do porozumienia i przede wszystkim załatwić formalności związane z pracą - mówi Mariusz Pikuła, u którego Monika była zatrudniona.
Siostra twierdzi, że kobieta bała się, że jej partner ujawni coś, co ją skompromituje. - Potwierdziła mi, że on wie za dużo o niej, że mu zaufała i teraz się boi.
Ostatni raz kobieta była widziana w towarzystwie partnera.
Samochód bez śladów
Pięć dni po zaginięciu Moniki w sprawie następuje niespodziewany zwrot. Odnalezione zostaje jej auto. Jest zatopione w leśnym stawie - 30 kilometrów od domu pana Mariusza. Po wyłowieniu okazuje się, że na karoserii widoczne są liczne uszkodzenia. Okazuje się też, że ktoś próbował uniemożliwić jego identyfikację.
Polsatnews.pl